Trener Bayeru: Moje zachowanie było żenujące. To nie powinno się wydarzyć

2017-12-24 10:35:39; Aktualizacja: 6 lat temu
Trener Bayeru: Moje zachowanie było żenujące. To nie powinno się wydarzyć Fot. Transfery.info
Źródło: Bild am Sonntag

Heiko Herrlich udzielił wywiadu, w którym po raz kolejny przeprosił za swoje zachowanie w meczu Pucharu Niemiec przeciwko Borussii Mönchengladbach i opowiedział o swoim podejściu do Bożego Narodzenia.

We wtorkowym spotkaniu DFB Pokal pomiędzy Bayerem Leverkusen a Borussią Mönchengladbach doszło do nietypowej sytuacji. Trener „Aptekarzy” zasłonił piłkę przed zawodnikiem rywali, która wyszła na aut, a gdy ten próbował go ominąć, aby ją złapać i wykonać stały fragment gry, 46-letni szkoleniowiec w teatralnym stylu się przewrócił sugerując, że to wina zawodnika Borussii.

Heiko Herrlich przeprosił za swoje zachowanie już na konferencji prasowej po meczu, jednak to nie powstrzymało fali krytyki wobec jego osoby, jaka przetoczyła się przez piłkarskie Niemcy. Opiekun Bayeru udzielił teraz przedświątecznego wywiadu gazecie „Bild am Sonntag”, w którym po raz kolejny przyznał, że zachował się w sposób niedopuszczalny.

- Oczywiście już za to przeprosiłem i mówiłem o tym jak żałuję, że to się wydarzyło. Dostałem po tej sytuacji bardzo dużo wiadomości. Mój syn powiedział mi: 'Tato, to było żenujące'. To prawda - taka sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca. Złość i kpiny są na miejscu. Nie wiem, czy to wpłynie jakoś na moją karierę. Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że po prostu chciałem zapobiec szybkiemu wznowieniu gry. Nie powinienem był tak robić. A tym bardziej powinienem pozostać na nogach.

Dalsza rozmowa z trenerem pozytywnie zaskakującego kibiców w tym sezonie Bayeru toczyła się już na temat jego pracy w Leverkusen i Bożego Narodzenia.

- Wszyscy wiedzą w jakiej sytuacji był Bayer po poprzednim sezonie. Nasz cel jest oczywisty - powrócić na arenę międzynarodową. Poczyniliśmy ogromne postępy. Teraz jesteśmy na czwartym miejscu, chociaż aż ciężko uwierzyć, że gdybyśmy wygrali ten szalony mecz z Hannoverem (4:4), to bylibyśmy drudzy. Ale tak jest dobrze. Inaczej całą przerwę zimową wszyscy powtarzaliby, że ścigamy Bayern, z którym zresztą gramy na samym początku rundy rewanżowej. A nie jesteśmy jeszcze na tym etapie. Ale wierzę, że wszystko zmierza we właściwym kierunku.

- W Bayerze jestem szczęśliwy każdego dnia. Mamy fantastyczny zespół bez względu na wyniki. To są fantastyczni ludzi, świetne charaktery. Oczywiście, kilka dni wolnego dobrze nam zrobi, ale ja już wiem, że szybko za nimi zatęsknię. W 2005 roku, na kursie trenerskim mój kolega Detlaf Ullrich powiedział mi, że najważniejsze to polubić ludzi. I ja lubię swoich podopiecznych nawet jeżeli nam nie idzie. Bo to świetne chłopaki, chętne do nauki i samokrytyczne. Chociaż czasem muszę być surowy - na przykład w okresie przygotowawczym, gdy wygraliśmy tylko jeden mecz. Nie winiłem ich za słabe występy, ale po prostu czułem, że im nie robi różnicy czy wygrają czy przegrają. Taka mentalność mi się nie podobała - nikt nie był zirytowany. To był punkt zwrotny.

- Ulubione świąteczne wspomnienie? Byłem jeszcze chłopcem i wierzyłem, że prezenty przynosi dzieciątko Jezus. Mój tata rozrzucił pyłek gwiezdny na drodze od okna do choinki, tak jakby właśnie tamtędy podróżowało dzieciątko, żeby przynieść prezenty. 

- Uderza mnie to, że ludzie chodzą do kościoła tylko w Święta. Tak jakby był to tylko obowiązek albo tradycja. Ale może to takie ciche poszukiwanie wartości , według których powinni żyć przez resztę roku.