W Europie najlepsi grają najczęściej, czyli dlaczego dziwią nas słowa Jana Urbana
2015-11-29 18:05:08; Aktualizacja: 8 lat temuCzy Jan Urban słusznie narzeka na natężenie meczów?
Trener Lecha zaskoczył wypowiedzią na konferencji prasowej przed meczem z Lechią Gdańsk (wygranym 1:0 przez jego zespół). Otóż szkoleniowiec dołączył do szerokiego grona ludzi polskiej polskiej piłki, twierdzących, że w Polsce gra się za dużo i za często.
- Przede wszystkim patrzę na to, jak wyglądają pod względem fizycznym. Potrafią grać w piłkę, to wiem, ale tego wszystkiego jest przesyt. To nienormalne, że tak często gramy - stwierdził.
Fakt, kalendarz, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym po przerwie reprezentacyjnej potrafi być napięty. Ale krótki maraton po okresie dwutygodniowej przerwy, w perspektywie świątecznego odpoczynku i styczniowych obozów przygotowawczych, nie powinien być powodem do narzekania. Udział w europejskich pucharach to raczej prestiż dla zespołu, który jeszcze niedawno aspirował do gry w Lidze Mistrzów. Zapewne gra w tych rozgrywkach nie obciążałaby już tak bardzo piłkarzy, jak występy w LE? Popularne
Górnik Łęczna i Zagłębie Lubin dysponują większym czasem na regenerację sił po weekendowych zmaganiach w lidze, ale za to ich piłkarze mają znacznie niższe kontrakty i co za tym idzie - niższą piłkarską jakość. Lech to jednak aktualny mistrz kraju, odbudowujący się po niedawnym kryzysie, to klub z aspiracjami na bycie czołową europejską drużyną. "Kolejorz", po kilku latach bolesnych upokorzeń awansował w końcu do LE, w której niegdyś święcił triumfy nad europejskimi potęgami. Dziś ten cel jest nieco dewaluowany przez podejście trenera.
Dziwi też, że Urban porównuje skalę trudności stojącą przed swoją drużyną do turniejów rangi mistrzowskiej "Nawet na mundialu czy na EURO nie gra się tak często. Czyli nawet na imprezie, która trwa miesiąc". Inna jest jednak specyfika turnieju reprezentacyjnego, na który jedzie 23 zawodników (a szkoleniowiec Lecha ma jednak do dyspozycji nieco większą kadrę plus rezerwy i młodzież), a przez owy "miesiąc" grają jedynie cztery najlepsze drużyny. Na ostatnich Mistrzostwach Świata w kadrze Niemiec znalazło się kilku zawodników, którzy nie zdołali powąchać murawy, a nie przeszkodziło to "Die Mannschaft" w odniesieniu zwycięstwa. Nie mieszajmy dwóch różnych systemów walutowych!
Trener Lecha to człowiek, który poznał specyfikę futbolu w Hiszpanii. Osoby, które znają go osobiście, mówią wprost, że jest to człowiek z inną mentalnością i spojrzeniem na rzeczywistość. Dlaczego więc przedstawia kibicom takie frazesy? Barcelona też gra co trzy dni, podobnie Borussia Dortmund, FC Midtjylland czy Fiorentina. Jeśli chcemy aspirować do najlepszych, musimy pogodzić się z realiami współczesnej piłki, wymagającej regularnego wysiłku. Gra co trzy dni to nagroda za bycie lepszym od reszty ligowej stawki, która w tygodniu może sobie zagrać w Lidze Mistrzów, ale na PlayStation.
Polscy piłkarze, którzy zaliczyli nieudaną przygodę z zachodnim klubem mówią wprost "byłem słabszy fizycznie od reszty", "przez pół roku nadrabiałem zaległości". I mówią to ci, którzy wyjechali do zachodnich średniaków. Przepaść w kwestii treningu fizycznego pomiędzy Polską a Zachodem wciąż jest ogromna. Takie wypowiedzi ją tylko pogłębiają. Jednak Urban nic sobie z tego nie robi i dalej mówi swoje. Dziś po meczu z Lechią znów stwierdził, że jego drużyna nie ma sił.
- Cztery spotkania w dziesięć dni… To jest mordercze, pomimo rotacji.
Przed wprowadzeniem reformy ESA 37 mówiło się, że "gramy za mało". Dziś, że "za dużo". Zmiany w kalendarzu i systemie rozgrywek są potrzebne, ale równie ważną rzecz stanowi rozpoznanie i zapobieganie problemowi, jakim jest słaba kondycja fizyczna naszych zawodników. W lidze mogą być największymi kozakami, ale wystarczy jeden mecz z zagranicznym rywalem bądź pierwszy trening z nowym zespołem... Weryfikacja jest bezlitosna.