W Szczecinie trudno o optymizm. Pogoń musi coś udowodnić

2024-07-20 07:44:06; Aktualizacja: 1 godzina temu
W Szczecinie trudno o optymizm. Pogoń musi coś udowodnić Fot. Hubert Bertin / PressFocus
Norbert Niebudek
Norbert Niebudek Źródło: Transfery.info

W Szczecinie po raz pierwszy od trzech lat zabrakło europejskich pucharów. Drużyna pod wodzą Jensa Gustafssona poważnie nadszarpnęła zaufanie własnych kibiców, którzy nie tak wyobrażali sobie końcówkę minionego sezonu. Wspomniane zaufanie trzeba będzie teraz odbudować, a to zadanie nie wydaje się wcale takie proste.

Kibice nie zapomnieli

Każdy dobrze wie, jak potoczyły się losy finałowego starcia w ramach Pucharu Polski. Kilka sekund dzieliło faworyzowaną przed pierwszym gwizdkiem Pogoń od sięgnięcia po historyczne trofeum, kiedy Wisła doprowadziła do wyrównania, aby ostatecznie wygrać tamto spotkanie. Zamiast wspólnego świętowania, rozgoryczeni kibice szczecińskiego zespołu urządzili swoim piłkarzom „rozmowę wychowawczą”.

W końcówce sezonu Pogoni nie udało się podnieść z kolan i wskoczyć na pudło. Ekipa Jensa Gustafssona wyrównała lokatę ze wcześniejszej kampanii, zajmując czwarte miejsce. Tyle tylko, że owa pozycja nie zapewniła jej tym razem kwalifikacji do europejskich pucharów. Oznacza to, że „Duma Pomorza” po raz pierwszy od trzech lat przygląda się zmaganiom w eliminacjach do rozgrywek na międzynarodowej scenie jedynie z boku.

Choć Pogoń znów uplasowała się w czołówce tabeli, co na przestrzeni ostatnich sezonów stało się dla niej wyznacznikiem pewnych standardów, to wstydliwa porażka w finale krajowego pucharu, a także brak awansu do europejskich pucharów sprawiły, że jej kibice aż do dnia dzisiejszego czują ogromny zawód i żal w stosunku do graczy, sztabu trenerskiego oraz w szczególności do władz klubu, o czym nie omieszkano wspomnieć w oficjalnym komunikacie wydanym przez Stowarzyszenie Kibiców Pogoni Szczecin przed nowym sezonem.

„Wszyscy doskonale wiemy, jak zakończył się poprzedni sezon w wykonaniu Pogoni Szczecin. Mieliśmy nie szukać winnych, ale liczyliśmy, że tego typu działania podjęte zostaną w samym klubie, a do nowego sezonu przystąpimy z nadziejami na poprawę i z wyciągniętymi mitycznymi wnioskami. Czekaliśmy w maju, czekaliśmy w czerwcu, czekaliśmy w lipcu. Nie wydarzyło się kompletnie nic, co mogłoby sprawić, że do nowego sezonu fani tego klubu podejdą z ekscytacją.

[...] To, co się wydarzyło w końcówce poprzedniego sezonu, nie zostało zapomniane. Na boisku oczywiście przegrali piłkarze, ale to Wy, zasiadający na syto wynagradzanych stanowiskach zawaliliście najbardziej i to od Was oczekujemy reakcji i zmian. Piłkarze nie są bez winy, zawalili finał, przeszli obok meczu, a w końcówce sezonu zabrakło im sporo w boiskowej i pozaboiskowej postawie. Oni mają szansę do rehabilitacji na boisku” - brzmi fragment oświadczenia.

W rzeczonym komunikacie kibice Pogoni sporządzili również czteropunktową, klarowną listę stawianych przez siebie wymagań wobec zarządu i kadry dyrektorskiej klubu.

„1. Opracowanie planu naprawczego/planu działania klubu na najbliższe pięć lat i otwarta jego prezentacja dla szerokiego grona kibiców zainteresowanych codziennością Pogoni Szczecin, a nie tylko na zamkniętych spotkaniach dla garstki społeczności.
2. Wyznaczenie jasnych i klarownych celów przed drużyną i sztabem szkoleniowym na sezon 2024/2025, ich prezentacja i rozliczenie w odpowiednim momencie.
3. Zwiększenie transparentności działań mających na celu pozyskanie inwestora/nowego właściciela.
4. Opublikowanie oczekiwań dotyczących pakietów sponsorskich (sponsor główny itp.) i urealnienie wycen”,

dodając,

„Liczymy, że forma naszego protestu zostanie przyjęta ze zrozumieniem wśród fanów Pogoni Szczecin. Nie wykluczamy jednak zaostrzenia jego formy, jeśli klubowi włodarze nie spełnią naszych oczekiwań.”

Z daleka czuć powiew negatywnych emocji, które towarzyszą inauguracji sezonu w Szczecinie. Nie jest kolorowo, a przekonujących perspektyw na poprawę obecnej sytuacji po prostu brakuje.

Cisza transferowa

Pogoń zdążyła nas już przyzwyczaić do spokojnego lata w kwestii ruchów na rynku transferowym. W Szczecinie z drobnymi korektami starają się raczej zachować personalia kadry, co widać także i teraz. Przed nowym sezonem drużyna „Portowców” nie osłabiła się pod względem wyjściowej jedenastki. W ostatnich miesiącach Luka Zahovič (aktualnie Górnik Zabrze) spędzał więcej czasu na ławce rezerwowych aniżeli na murawie, a Bartosz Klebaniuk (Znicz Pruszków) na stałe oddał bluzę bramkarską numer jeden po przyjściu Valentina Cojocaru. Wiele wskazuje na to, że szeregi czwartej siły ubiegłej kampanii na szczeblu Ekstraklasy opuści też Dante Stipica. Po powrocie z wypożyczenia Chorwata przesunięto do zespołu rezerw. On sam znalazł się na celowniku Motoru Lublin, ale finalizacja tej transakcji nie należy do najłatwiejszych. 33-letni golkiper ma bowiem umowę ważną do 30 czerwca 2026 roku, dzięki czemu wszystkie karty leżą na ten moment po stronie Pogoni, która ma prawo domagać się pieniędzy z tytułu odejścia zawodnika.

Z resztą, szczecinianie pozyskali już nawet zmiennika dla wykupionego Valentina Cojocaru, sprowadzając Krzysztofa Kamińskiego z Wisły Płock. W dodatku ściągnięto 15-letniego Kubę Bochniarza, lecz to mimo wszystko melodia przyszłości.

Obsada bramki wzmocniona. Problem w tym, że jeśli spojrzymy na inne pozycje, to tych wzmocnień po prostu na tę chwilę nie ma. I to dosłownie ani jednego, co budzi spory niepokój wśród fanów Pogoni. Co prawda w kwestii wyjściowej jedenastki wielu zastrzeżeń mieć nie możemy, jednak spoglądając na obecną kadrę z szerszej perspektywy dostrzegamy, że w szczecińskiej ekipie trudno o jakościowych i sprawdzonych zmienników. Przykładowo. Alternatywną opcją dla Efthymiosa Koulourisa jest w tej chwili Patryk Paryzek - gracz urodzony w 2006 roku z sześcioma występami na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. W zespole aspirującym do walki o najwyższe lokaty w tabeli nie brzmi to przekonująco.

Jakiś czas temu Piotr Koźmiński informował, że w gabinetach „Dumy Pomorza” pojawił się temat Donisa Avdijaja, czyli 27-letniego gracza z Kosowa, nominalnie grającego na pozycji skrzydłowego w austriackim TSV Hartberg. To wlało odrobinę nadziei w serca sympatyków Pogoni.

Po kilku dniach nastąpił powrót do szarej rzeczywistości.

Jak do tematu letnich transferów, a raczej ich niedostatku, podchodzi z kolei trener Jens Gustafsson?

- Jest dość wcześnie, jeśli chodzi o okienko transferowe. Mówię o tym dlatego, że działań transferowych nie było zbyt wiele ze względu na EURO. Nie wiemy jeszcze, co się wydarzy w ciągu następnych tygodni - tłumaczył podczas konferencji prasowej poprzedzającej spotkanie z Koroną Kielce.

- Miałem natomiast jedno życzenie. Żeby dać szansę tym zawodnikom z akademii, którzy się wyróżniali. To dotyczy również tych wypożyczonych, jak Lis i Łukasiak. Świetnie, że mamy ich znów tutaj. Bardzo przyjemnie się patrzyło na ich rozwój. Daliśmy również grupie bardzo młodych zawodników możliwość treningów i z tej grupy został z nami Maciej Wojciechowski, który ma ogromny potencjał na przyszłość.

No i się zaczęło.

Akademia, czyli oczko w głowie prezesa

Kibice Pogoni nie ufają szwedzkiemu szkoleniowcowi. Nie wierzą, że dobrowolnie chce on dać szansę młodym zawodnikom. Przeczuwają, że to wymóg prezesa Jarosława Mroczka, który niejednokrotnie zachwalał rozwój klubowej akademii, a także uważa ją za istotny element funkcjonowania pierwszego zespołu seniorów. W idealnym świecie Pogoń, brzydko mówiąc, „produkuje” piłkarzy, daje im szansę pokazania się na szczeblu Ekstraklasy (w trzech ostatnich latach również na scenie międzynarodowej), a później sprzedaje za pokaźną, jak na rodzime warunki, sumę pieniędzy. Tak było w przypadku Kacpra Kozłowskiego, pozyskanego przez Brighton & Hove Albion za rekordowe w skali polskiej ligi 11 milionów euro, Mateusza Łęgowskiego, który ubiegłego lata przeniósł się do Salernitany za trzy miliony euro podstawowej kwoty transferu oraz milion euro bonusów, czy zakupionego przez Parmę za około dwa miliony euro Adriana Benedyczaka.

Na którym z wychowanków Pogoń mogłaby tego lata zarobić podobne pieniądze? Odpowiedź brzmi: na żadnym.

Najbliżej wydaje się być 17-letni Adrian Przyborek, ale to chłopak wciąż młody, który na przestrzeni najbliższych lat powinien jeszcze znacznie podnieść swoją wartość rynkową, dlatego w Szczecinie powinni raczej optować za tym, aby utalentowany zawodnik spędził przy Twardowskiego kolejne miesiące.

- Tak, on wygląda bardzo, bardzo dobrze. Reaguje właściwie na sytuacje, które nie idą po jego myśli, wpływa na przebieg gry, gra z odwagą. Jest dobry w atakowaniu, za ostatnią linią przeciwnika, wchodzi w pole karne. Jestem bardzo zadowolony z jego formy i postępu. A ma ciągle tylko 17 lat, jest rówieśnikiem Lamine'a Yamala. Musimy pamiętać ciągle o jego wieku, bo na pewno będzie miał wzloty i upadki, ale jeśli będzie kontynuował to, co robi, to na pewno będzie świetnie [...] - wypowiadał się na temat młodego piłkarza trener Pogoni.

W kontekście wychowanków oliwy do ognia dodaje fakt, że chwaląca się jedną z najlepszych akademii w całym kraju Pogoń nie wypełniła w poprzednim sezonie limitu młodzieżowca. W tym przypadku należy jednak spojrzeć na całą sytuację z chłodną głową i poniekąd stanąć w obronie Jensa Gustafssona. Awizowany do gry Mateusz Łęgowski opuścił szeregi zespołu w ramach transferu definitywnego już na samym starcie sezonu. Bartosz Klebaniuk postawił na sobie krzyżyk po wyjazdowym starciu przeciwko KAA Gent, a Marcel Wędrychowski przez kilka miesięcy był niedysponowany z powodu kontuzji barku i jej późniejszej rekonwalescencji. Natomiast młodzi Adrian Przyborek czy Olaf Korczakowski nie byli gotowi, aby z miejsca stanowić o sile pierwszej drużyny. To wszystko złożyło się na zapłacenie przez klub kary finansowej.

Mus sprzedaży

A jak wiadomo w Pogoni pod względem finansowym się nie przelewa. Klub musi być z tego względu nastawiony na przychód ze sprzedaży zawodników. Skoro tej nie upatruje na chwilę obecną w wychowankach, trzeba szukać pośród graczy ciągle obiecujących, którzy na polskim podwórku zdążyli zaprezentować już próbkę swoich umiejętności.

Prawdopodobnym kandydatem do odejścia jest Wahan Biczachczian. Ormianin wyraża chęć zmiany środowiska, a jego kontrakt ze szczecińską ekipą obowiązuje tylko do końca czerwca 2025 roku. Dlatego trwające okienko może być dla Pogoni ostatnią szansą na spieniężenie karty. Propozycja w sprawie sprzedaży Wahana trafiła do stolicy województwa zachodniopomorskiego już latem ubiegłego roku, lecz wówczas została odrzucona. Zimą zainteresowanie usługami 25-latka przejawiło koreańskie Daejeon Hana Citizen, ale do transferu finalnie nie doszło. Z kolei w maju Daniel Trzepacz zapewniał, że piłkarz ma na stole kilka zagranicznych ofert.

Wszystko wskazuje na to, że nawet pomimo postulatów Kamila Grosickiego o pozostanie Ormianina w zespole ze Szczecina, przygoda Wahana Biczachcziana na boiskach Ekstraklasy dobiega końca. Pytanie, jaka kwota zasili klubową kasę Pogoni.

Wejść w nowy sezon z optymizmem

To hasło przyświecające inauguracji sezonu w Szczecinie. Pogoń na start rozgrywek podejmie na własnym obiekcie Koronę Kielce. Wynik inny niż wygrana zostanie uznany za rozczarowanie. Podopieczni Jensa Gustafssona muszą dołożyć wszelkich starań, aby zanotować dobre wejście w rozgrywki. To z pewnością doda im otuchy potrzebnej przed kolejnymi starciami. A historia mówi, że pod wodzą szwedzkiego szkoleniowca „Duma Pomorza” odniosła komplet zwycięstw w meczach rozpoczynających zmagania, pokonując w minionych latach Wartę Poznań (1:0) i Widzewa Łódź (2:1). Wszyscy w Szczecinie liczą na to, że w sobotę nic w tej materii się nie zmieni.

Pogoń przystępuje do nowego sezonu z wieloma znakami zapytania. Niezwykle istotne będzie to, aby atrakcyjny futbol prezentowany przez drużynę z północno-zachodniej części kraju szedł w parze z osiąganymi rezultatami, co nie do końca funkcjonowało w poprzedniej kampanii.

Kibice są głodni i żądni sukcesów, w szczególności po wciąż niezagojonej ranie spowodowanej klęską w Pucharze Polski oraz brakiem europejskich pucharów. Cel Pogoni na ten sezon pozostaje niezmienny - walka o podium. Jednak w lidze obfitującej w ambitne i mające wiele do udowodnienia zespoły, jak Legia Warszawa, Raków Częstochowa, czy Lech Poznań, o zrealizowanie tego założenia będzie trudno. A jeszcze trudniej, gdy władze klubu nie ruszą wkrótce na zakupy z założeniem solidnego wzmocnienia kadry.

Przed Pogonią ważny sezon, który powinien przynieść nam sporo odpowiedzi.

Więcej na ten temat: Polska Ekstraklasa Pogoń Szczecin