„W tamtym momencie poczułem, że jestem numerem jeden”. Radosław Majecki o przełomowym sezonie w AS Monaco
2024-03-28 22:01:34; Aktualizacja: 7 miesięcy temuPodczas otwartej rozmowy z dziennikarzami w sali konferencyjnej Radosław Majecki streścił swoją wygraną walkę o przejęcie roli podstawowego bramkarza AS Monaco.
Mierzący 193 centymetry wzrostu golkiper stał się bohaterem ważnego transferu z Legii Warszawa do ekipy z Księstwa pod koniec stycznia 2020 roku. Czołowy polski klub zarobił na sprzedaży siedem milionów euro.
Majecki musiał wykazać się ogromną cierpliwością i wytrwałością, aby w końcu wedrzeć się do wyjściowej jedenastki. Przez pierwsze dwie kampanie skazany był jedynie na okazjonalną grę w pucharach, aż w końcu udał się na wypożyczenie do Belgii.
Po powrocie i niezłych recenzjach trener Monaco Adi Hütter i tak zaczął stawiać na innego zawodnika, pozyskanego z Red Bulla Salzburg Philippa Köhna.Popularne
Przełom nastąpił pod koniec lutego, gdy Polak okazał się kluczowym ogniwem w wyjazdowym zwycięstwie nad RC Lens (3:2). Następnie zaliczył czyste konto w domowym hicie przeciwko PSG, i w taki oto sposób przekonał austriackiego taktyka do wykorzystywania jego umiejętności celem zbliżenia się do wywalczenia udziału w Lidze Mistrzów na następny sezon.
– Zanim przeniosłem się do Cercle Brugge, zdążyłem przesiedzieć na ławce dwa sezony. Chciałem po prostu minut. Bardzo ich potrzebowałem – zaczął 24-latek, cytowany przez portal „Get French Football News” na konferencji prasowej.
– Z trenerem przeprowadziłem jedną rozmowę o istniejącej sytuacji. Wtedy dał mi jasno do zrozumienia, że zaczynam sezon jako numer dwa. Dodał też, że po drodze wiele się może zdarzyć.
– Przez sześć miesięcy pracowałem na to, aby zaliczyć taki występ jak ten przeciwko RC Lens [w Ligue 1 – przyp. red]. Nigdy nie ogarniały mnie żadne wątpliwości, nawet w trudnych momentach. Tamten mecz pokazał, że mogę stać się pierwszym wyborem.
– Od początku sezonu czuję się dobrze. Obecność w wyjściowym składzie nie jest dla mnie zaskoczeniem, bo miałem przeczucie, że zasługuję na to, aby grać – podsumował.
Odkąd wychowanek „Wojskowych” wskakuje regularnie między słupki, AS Monaco nie przegrało ani razu w regulaminowym czasie. Niesmak pozostaje jedynie przy niespodziewanym odpadnięciu z krajowego pucharu na tle trzecioligowego FC Rouen 1899 po konkursie rzutów karnych.
Kontrakt jednokrotnego reprezentanta „biało-czerwonych” obowiązuje do końca czerwca 2025 roku.