Wiadomo, za co zostali aresztowani Josué i Radovan Pankov. Kulisy starcia z ochroną

2023-10-06 12:43:55; Aktualizacja: 1 rok temu
Wiadomo, za co zostali aresztowani Josué i Radovan Pankov. Kulisy starcia z ochroną Fot. FotoPyK
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Tomek Dębek [Twitter] | Meczyki.pl [YouTube]

Legia Warszawa nie wróciła w komplecie do Polski. Na pokładzie samolotu nie mogli znaleźć się Josué i Radovan Pankov, którzy zostali aresztowani. Kulisy zajścia odsłonił Tomek Dębek z „Faktu”.

Po meczu AZ Alkmaar z Legią Warszawa w ramach drugiej kolejki fazy grupowej Ligi Konferencji Europy zrobiło się bardzo nerwowo. Chyba nikt nie spodziewał się, że kilkadziesiąt minut po konferencjach prasowych dojdzie do przepychanek i rękoczynów.

Najpierw zawodnicy i kibice stołecznej drużyny nie chcieli zostać wypuszczeni ze stadionu, a później musieli mierzyć się z agresywnym poczynaniem ochrony. Sytuacji nie uspokoiła policja, która starała się wyperswadować swoje racje pałkami. Przynajmniej taka narracja przebija się z polskich mediów.

Po sieci krążą nagrania, gdzie szarpany jest prezes wicemistrzów Polski, Dariusz Mioduski, i fotografie skutego w kajdanki Josué. 

Portugalczyk wraz z Radovanem Pankovem nie wrócił do stolicy. Wspomniana dwójka spędziła noc w areszcie, skąd nie została jeszcze wypuszczona. Na miejscu są działacze i prawnicy Legii. Do akcji wkroczyła zaś renomowana kancelaria prawna.

Do tej pory nie było jasne, za co faktycznie policja pochwyciła iberyjsko-bałkański duet. Nowe informacje przedstawił w tej sprawie naoczny świadek, Tomasz Dębek.

„Josué z nikim się nie szarpał, trochę pokrzyczał tylko, ale nie było żadnych rękoczynów z jego strony. Pankov odepchnął agresywnego chłopa, który chwilę poleżał i znów zaczął skakać mu do gardła, więc chyba nie był aż tak połamany...” - napisał na Twitterze dziennikarz sportowej sekcji „Faktu”.

„Agresywnym chłopem” był jeden z ochroniarzy. Warto przypomnieć, że wedle holenderskiej prasy miał on doznać poważnych obrażeń.

Wersję Dębka potwierdza Paweł Gołaszewski, który również miał okazję śledzić wydarzenia naocznie.

Jak zareagował Josué? Bardzo dużo krzyczał, ale do żadnego kontaktu fizycznego nie doszło. Nie ma opcji, by zrobił coś wcześniej. Według mnie wynikało to z tego, że jako kapitan zareagował, by nie zostawić samego Radovana Pankova na komisariacie - powiedział na antenie kanału Meczyki.pl.

Na ten moment nie wiadomo, kiedy pomocnik i obrońca opuszczą areszt.