William Rémy o feralnej imprezie: Niczego nie żałuję. Oprócz tego, że wyciekły zdjęcia

2020-12-22 21:15:22; Aktualizacja: 3 lata temu
William Rémy o feralnej imprezie: Niczego nie żałuję. Oprócz tego, że wyciekły zdjęcia
Karol Brandt
Karol Brandt Źródło: Przegląd Sportowy

Pod koniec października do Internetu trafiły zdjęcia, na których widzimy Williama Rémy’ego w towarzystwie kilku innych osób. Pochodzą one z imprezy, a sam fakt jej organizacji spotkał się z krytyką ze strony środowiska piłkarskiego. Teraz do całej sytuacji odniósł się sam zawodnik.

Kiedy uczestnicy imprezy udostępnili w mediach społecznościowych zdjęcia z udziałem 29-latka, w sieci rozgrzała ogromna dyskusja. Obrońcy wypominano fakt, że jest w trakcie leczenia kontuzji, nie wspominając już o niezachowaniu dystansu społecznego i złamaniu zasad sanitarnych Ekstraklasy.

W efekcie gracza spotkała kara finansowa nie tylko od Legii Warszawa, ale i Komisji Ligi. Pracodawca nałożył na niego sankcje w wysokości nawet trzech miesięcznych pensji, a ponadto musiał on zapłacić dodatkowe 30 tysięcy złotych.

Z wysokością kar zupełnie nie zgadza się William Rémy, który przyznaje zarazem, że nie do końca zrozumiał zalecenia przekazane mu przez sztab szkoleniowy podczas jednego z treningów.

– Moja dziewczyna zorganizowała spotkanie, co należało zrobić w restauracji, ale wszystkie lokale zostały zamknięte, więc postanowiła zaprosić znajomych do domu. Powiedziałem, że nie ma problemu. Ja tylko częściowo uczestniczyłem w tym spotkaniu, wchodziłem i wychodziłem – rozpoczął.

– Na pewno żałuję, że wyciekły zdjęcia. Zrobili je znajomi dziewczyny, ja ich nie znałem. Na pewno nie zrobili tego celowo – dodał.

– Wszystko było zgodnie z prawem. Limit 20 osób nie został przekroczony. Przed wejściem mierzyliśmy wszystkim temperaturę. Nikt nie miał objawów choroby. Mówi się, że zrobiłem imprezę. Ale nikt nie wie, jak było naprawdę – zaznaczył.

– Wirus stanowi zagrożenie. Ale jestem cudzoziemcem, mam cały czas siedzieć sam w domu? OK, jeden, drugi, trzeci dzień można tak spędzić, ale co dalej? We Francji nie byłem od końca lipca. Przyznaję, to było złe dla drużyny. Gdybym złapał koronawirusa, mogłem zarazić kolegów. Ale nie zabronię dziewczynie, która mieszka ze mną, organizowania spotkań. Nie mogłem jej odmówić. Powiedzmy, że decyzja o rozwiązaniu umowy z Legią była obustronna. Wpływ na wszystko miała impreza... Niczego jednak nie żałuję – kontynuował.

– Nigdy nie złapałem koronawirusa. Miałem wielokrotnie robione testy i żaden nie dał pozytywnego wyniku. Ale zarazić można się wszędzie, np. w supermarkecie. Ja to jeszcze jeździłem na treningi, więc miałem tam kontakt z kolegami. Ale moja dziewczyna nie – wyjawił.

– Zalecenia? Szczerze mówiąc, to nie słuchałem zbyt uważnie, ale powiedziałem, że rozumiem. W Legii potem na mnie się zdenerwowali, bo to nie było profesjonalne. Za wszystko zostałem ukarany. Z samą karą nie miałem problemu. Zrozumiałem błąd, ale sankcje były zbyt surowe. Zaskoczyła mnie wysokość kary, uważam ją za przesadzoną – zakończył.

Gracz, który na Łazienkowskiej spędził blisko dwa lata, w koszulce „Wojskowych” uzbierał 52 występy. Obecnie pozostaje bez klubu.

Cała rozmowa z Rémym