W ubiegłym tygodniu „Nietoperze” zmierzyły się z Atalantą w ramach meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. UEFA zdecydowała, że zawody odbędą się bez udziału kibiców, co oczywiście miało związek z szerzącą się epidemią koronawirusa. Nie przewidziano jednak, jak dramatyczne może mieć to skutki dla piłkarzy, szczególnie że pod koniec lutego grali oni w Mediolanie, a więc jednym z największym skupisk choroby.
Zaledwie wczoraj Valencia przekazała, że ich w obozie zarażonych jest pięciu pracowników klubu, w tym Ezequiel Garay, José Gayà i Eliaquim Mangala. Teraz ta grupa uległa znacznemu rozszerzeniu i jak informuje klub, z koronawirusem zmaga się już 35% członków pierwszego zespołu (piłkarze oraz sztab szkoleniowy).
– Wszystkie przypadki są bezobjawowe, a osoby zakażone przebywają w swoich domach. Mają nadzór medyczny oraz izolację, normalnie realizując swój plan pracy – podkreślono.
W oficjalnym komunikacie przedstawiciel LaLiga winą za obecną sytuacją obarcza UEFA, która dopuściła do starcia we Włoszech przy obecności kibiców.