Wszystko zaczęło się od dwóch potwierdzonych przypadków koronawirusowych zakażeń w Szachtarze Donieck. Nosicielami są Andrij Piatow i Taras Stepanenko. W efekcie na izolację musieli udać się pozostali piłkarze „Górników”, w tym reprezentanci kraju: Mykoła Matwijenko, Wiktor Kowałenko, Marlos oraz Júnior Moraes.
Na domiar złego w międzyczasie urazy wykluczyły z gry Ołeksandra Zinczenkę, Serhija Krywcowa, Jewhena Konoplankę, Serhija Bołbata, Witaliaj Bujalskiego i Władysława Supriahę.
Kiedy wydawało się, że gorzej już być nie może, na zgrupowaniu w Paryżu przeprowadzono testy na obecność COVID-19, które dały wynik pozytywny u trzech pracowników. W tej grupie znalazło się dwóch bramkarzy (Andrij Łunin oraz Jurij Pańkiw), a także… kucharz kadry Lubomyr Tošić.
Tym samym Andrijowi Szewczence został tylko jeden zdrowy golkiper, a jest nim Heorhij Buszczan. W tej sytuacji zapadła decyzja o włączeniu do zespołu trenera bramkarzy Ołeksandra Szowkowskiego.
45-latek zawiesił rękawice na koło wraz z końcem 2016 roku, a jego ostatni mecz (w sumie rozegrał ich 632) miał miejsce 18 września, gdy Dinamo Kijów przegrało z Zorią Ługańsk 0:1. Skąd zatem tak kuriozalna decyzja, by emerytowany bramkarz usiadł na ławce rezerwowych?
Składa się na nią kilka powodów, ale ten najważniejszy, to problem ze znalezieniem zawodnika, który mógłby przybyć na zgrupowanie w tak krótkim czasie. Większość golkiperów pozostała na Ukrainie, a część z nich znalazła się w kadrze do lat 21. Musimy bowiem wiedzieć, że do pokonania jest 2300 kilometrów i choć teoretycznie można po wybraną osobę wysłać samolot, to wiązałoby się to z kosztem 25-30 tysięcy euro. W związku z tym postawiono na o wiele prostsze rozwiązanie i powrót do kadry Szowkowskiego, który na swoim koncie ma 92 występy w trykocie narodowym.
Ukraina z Francją towarzysko zmierzy się już dzisiaj o godzinie 21:10. Następnie czekają ją starcia Ligi Narodów z Niemcami i Hiszpanią.