Związek Benjamina Pavarda z Bayernem Monachium nie układał się najlepiej od samego początku. Ostatnie miesiące znacznie pogorszyły relacje zawodnika z klubem, co zwiastuje rozstanie. 26-latek ogłosił niedawno, że chciałby odejść, kierując się chęcią spróbowania czegoś nowego.
Francuz swoim chimerycznym zachowaniem zdecydowaniem irytował kibiców i władze bawarskiej ekipy. Niezadowolony ze swojej pozycji defensor potrafił opuścić samowolnie trening i krytykować decyzje trenera, Juliana Nagelsmanna.
Temat jego odejścia powrócił w styczniu. W końcu na takie rozwiązanie otworzył się sam zarząd 32-krotnych mistrzów Niemiec. Zaskakująca była jednak postawa wicemistrza świata, który odrzucił ofertę Interu Mediolan. Zainteresowanie wykazywała nim jeszcze FC Barcelona, aczkolwiek ta nie wykonała w tej sprawie żadnego konkretnego kroku.
„Duma Katalonii” jest przekonana co do klasy piłkarskiej wychowanka OSC Lille, aczkolwiek przejawia wątpliwości w stosunku do innego aspektu. Charakter 26-latka generuje wiele niepotrzebnych tarć. Prawy defensor oprócz wprowadzenia nerwowej atmosfery w Bayernie został oskarżony o wywołanie konfliktu w reprezentacji Francji podczas Mistrzostw Świata. 47-krotny reprezentant kraju miał wówczas szczególnie krytykować selekcjonera Didiera Deschampsa.
Benjamin Pavard liczy na odejście z Allianz Arena po sezonie. Bayern Monachium zapali „zielone światło” pod jednym warunkiem.
Gigant niemieckiej piłki chciałby spieniężyć kartę niesfornego zawodnika za 30 milionów euro. Kwota ta miałaby w części pokryć wykup João Cancelo, którego klauzula wynosi 70 milionów euro.
Wycena Bayernu zapowiada trudne negocjacje. 26-latkowi już 30 czerwca 2024 roku wygasa kontrakt, co z pewnością wpływa niekorzystnie na jego wartość. Awanturnicza natura piłkarza z Maubeuge również nie powinna zachęcać do takiego wydatku.
Na przestrzeni bieżącej kampanii Pavard rozegrał łącznie 24 spotkania.