Chyba wszyscy pamiętamy dziwny romans Lechii Gdańsk z indonezyjskim futbolem. Najpierw nad Bałtyk zawitał Egy Maulana Vikri, a po jego odejściu w klubie pojawił się Witan Sulaeman. Podobno obaj nastolatkowie przejawiali ogromny talent, jednak końcowo żaden z nich kariery w Polsce nie zrobił i trudno jednak nie odnieść wrażenia, że ściągnięto ich głównie ze względów marketingowych.
Witan gra na pozycji prawego napastnika i do Gdańska trafił latem 2021 roku, kiedy wygasł jego kontrakt z serbskim Radnikiem Surdulica. Indonezyjczyk po pół roku został wypożyczony do FK Senica, by później odejść na stałe do AS Trenczyn. 22-latek był zawodnikiem polskiego klubu przez zaledwie jeden sezon i nigdy nie doczekał się w nim debiutu.
W słowackich zespołach Witan zaliczył w sumie 26 występów, w których zdobył osiem bramek i zaliczył dwie asysty, a pod koniec stycznia tego roku zdecydował się powrócić do ojczyzny, by zasilić Persiję Dżakarta.
32-krotny reprezentant swojego kraju w koszulce klubu ze stolicy Indonezji wystąpił 28 razy - osiem razy wpisał się na listę strzelców i sześciokrotnie asystował.
Teraz ponownie zmienia klub i opuszcza dziewiąty zespół indonezyjskiej ekstraklasy, by w ramach wypożyczenia przenieść się do czerwonej latarni ligi, czyli do Bhayangkary Presisi Indonesia FC, która zajmuje 18. pozycję w tabeli z dorobkiem zaledwie dziewięciu punktów po 19 spotkaniach. Strata do bezpiecznej 15. lokaty wynosi aż dziesięć „oczek”.