Przypomnijmy, że Payet odmówił dalszej gry w barwach „Młotów” z powodu oferty, jaką wystosował za niego Olympique Marsylia. Francuski klub zaproponował londyńczykom 20 milionów funtów plus bonusy. Działacze WHU odrzucili ofertę, co nie spodobało się zawodnikowi. 29-latek chce bowiem wrócić do ojczyzny.
Bilić w zasadzie od razu wypowiedział
się w sprawie swojego podopiecznego. - Rozmawiałem z prezesem i to
nie jest kwestia pieniędzy. Daliśmy mu przecież długoterminowy
kontrakt, ponieważ chcieliśmy jego pozostania. (…) Zespół,
sztab, my wszyscy daliśmy mu wszystko, byliśmy tutaj zawsze dla
niego. Czuję się zawiedziony i zły - przyznał Chorwat, wyrażając
niezadowolenie zachowaniem podopiecznego.
Jak na ironię,
48-letni szkoleniowiec w przeszłości był bohaterem podobnej
sytuacji i zrobił niemal to samo, gdy w 1997 roku chciał przenieść
się z WHU do Evertonu.
- On ma fantastyczny kontrakt. Jest
najlepiej opłacanym zawodnikiem w historii klubu... Teraz chce się
jednak przenieść do Evertonu. Czuje, że to wielki klub, więc nie
możemy nic zrobić. W naszych oczach to „Młoty” są wielkie,
ale on widocznie widzi to inaczej - mówił Harry Redknapp, który
prowadził wtedy londyńską drużynę.
I chociaż Bilić nie
zdecydował się na jawny strajk, wymuszał transfer. - Musiałem to
zrobić. Jesteśmy profesjonalistami, a każdy zawodnik wie, że
jeśli otrzymuje ofertę z wielkiego klubu, musi z niej skorzystać -
komentował później sprawę sam Bilić.
Koniec końców,
latem 1997 roku przeniósł się do Evertonu, by po niecałych trzech
sezonach powrócić do swojej ojczyzny.