„Duma Katalonii” dąży od pewnego czasu do rozstania z doświadczonym obrońcą. Wynika to z faktu pełnienia przez niego nie tylko coraz mniej istotnej roli w zespole, ale przede wszystkim pobieranych przez niego zarobków, które znacząco obciążają klubowy budżet.
Jordi Alba zgodził się swego czasu na zmniejszenie pensji i rozłożenie jej na raty w obliczu wybuchu pandemii oraz wynikających z tego powodu późniejszych kłopotów.
Teraz jest również gotowy pójść na pewne ustępstwa. Nie są one jednak wystarczające do tego, by w znaczący sposób poprawić sytuację Barcelony.
Na domiar złego wcześniejsze ustalenia piłkarza z władzami ekipy z Camp Nou doprowadzą do tego, że jego uposażenie wzrośnie do poziomu 36 milionów euro brutto w następnym sezonie, czyli o cztery miliony euro więcej niż obecnie, o czym poinformowała Helena Condis z COPE.
Wynika to z 20-milionych zaległości wobec 34-latka, który może w ostatnim sezonie obowiązywania kontraktu zgarnąć na czysto około 17 milionów euro, co uczyni go najlepiej zarabiającym graczem u boku Frenkie'ego de Jonga.
„Duma Katalonii” nie może sobie pozwolić na utratę wspomnianych środków w obliczu chęci ponownego nawiązania współpracy z Lionelem Messim czy zatwierdzenia w LaLidze umowy zawartej z Gavim.
Jordi Alba dołączył do Barcelony w lipcu 2012 roku z Valencii za 14 milionów euro.
W obecnym sezonie rozegrał 26 spotkań, notując w nich trafienie oraz sześć asyst.