Dynamicznie postępująca sytuacja w strukturach „Bawarczyków” doprowadzi w piątek do ogłoszenia przynajmniej jednego stosownego komunikatu o zakończeniu przygody Juliana Nagelsmanna z ławką trenerską ekipy z Allianz Areny.
Najdroższy szkoleniowiec w historii futbolu, sprowadzony za 25 milionów euro z RB Lipsk w 2021 roku, osiągał dobre wyniki z zespołem, ale nie okazało się to wystarczającym punktem zaczepienia do kontynuowania misji mającej potrwać przynajmniej do końca sezonu 2025/2026.
Z tego powodu zarząd Bayernu Monachium, wykorzystując przerwę w rozgrywkach, doszedł do wniosku, że kontynuowanie współpracy z 35-letnim trenerem w dłuższej perspektywie mija się z celem.
W związku z tym władze podjęły decyzję o dokonaniu natychmiastowej zmiany na ławce w postaci zastąpienia dotychczasowego opiekuna Thomasem Tuchelem.
Skąd taki nagły ruch? Florian Plettenberg ze Sky przekonuje, że o takiej przyszłości Nagelsmanna zdecydowały dwa aspekty.
Po pierwsze negatywny rozwój sportowy w Bundeslidze, w której to klub nie wyrobił sobie przewagi nad konkurencją i toczy zażarty pojedynek o mistrzostwo z Borussią Dortmund.
W dalszej kolejności przedstawiciele zespołu nie są zachwyceni rozwojem piłkarzy pierwszego zespołu i tych mogących wkrótce się w nim znaleźć.
Ponadto zarząd „Bawarczyków” nie przyjął najlepiej wiadomości o udaniu się szkoleniowca na krótki urlop po ostatniej porażce z Bayerem Leverkusen (1:2), ponieważ ten nie dał jednocześnie wolnego piłkarzom i nakazał im wykonywać nakreślony plan treningowy w trakcie przerwy na mecze reprezentacyjne.
Wspomniany dziennikarz podkreśla, że Nagelsmann nie zostanie formalnie zwolniony z Bayernu Monachium, a jedynie odsunięty od sprawowanych obowiązków.
Tym samym pozostanie na liście płac klubu do momentu znalezienia nowego pracodawcy. A ten moment może nastąpić bardzo szybko, ponieważ z dostępności 35-letniego trenera może skorzystać Tottenham.
***
Julian Nagelsmann zaskoczony decyzją Bayernu Monachium. Jeszcze w środę jeździł na nartach