Kolumbijczyk w 2013 roku był bohaterem wielkiego transferu, przechodząc do AS Monaco za około 60 milionów euro. W Madrycie miał tytuł niekwestionowanej gwiazdy, a jego wyczyny potwierdzały znakomite statystyki - 70 bramek w 91 meczach.
Dotychczas wydawało się, że napastnika do przeprowadzki skusiły wielkie pieniądze, które wówczas pojawiły się w klubie z Księstwa. Tymczasem "El Tigre" przekonuje, że to Atlético podjęło decyzję o jego przyszłości, a on sam nie miał wiele do powiedzenia.
- Nigdy nie powiedziano mi, bym został. Monaco po prostu zgłosiło się po mnie i jestem szczęśliwy, że tak się stało.
- Mam nieodparte wrażenie, że Atlético zrezygnowało ze mnie i sprzedało, by przetrwać. Wówczas działacze kierowali się wyłącznie sytuacją finansową.
30-latek, po latach naznaczonych poważnymi kontuzjami i nieudanymi wypożyczeniami z AS Monaco do Manchesteru United oraz Chelsea, wraca do dobrej dyspozycji. W tym sezonie błyszczy formą strzelecką, mając dziewięć zdobytych bramek w 14 meczach we wszystkich rozgrywkach.