W obliczu trudnej sytuacji płacowej w FC Barcelonie klub szukał różnych sposobów na wzmocnienie zespołu w styczniu, lecz inne ekipy również zwróciły szczególną uwagę na wydarzenia na Camp Nou. Między innymi Bayern Monachium liczył na to, że uda mu się skorzystać na problemach Katalończyków i spełnić życzenie trenera Juliana Nagelsmanna o sprowadzeniu Frenkie'ego de Jonga.
Pomocnik bardzo spodobał się szkoleniowcowi, który widział dla niego miejsce w swoim składzie i według Fabrizio Romano mistrzowie Niemiec bardzo poważnie podeszli do sprawy.
W styczniu przekazali „Blaugranie” oficjalne zapytanie, by zorientować się czy gracz byłby w ogóle dostępny na rynku. Propozycja wykupienia gracza była dla Barcelony o tyle zaskakująca, że tak konkretnych ruchów nie podjęli nawet główni zainteresowani - Chelsea oraz Manchester United.
Ostatecznie do transferu rzecz jasna nie doszło. Plany Bawarczyków spaliły na panewce, bowiem oddanie Holendra zupełnie nie wchodziło w grę z perspektywy Xaviego Hernándeza. Klub również nie był zresztą przekonany co do oddawania swojej młodej gwiazdy.
Frenkie de Jong mógł liczyć na miejsce w składzie zarówno pod wodzą Ronalda Koemana, jak i teraz pod opieką Xaviego. W obecnej kampanii wystąpił w 38 spotkaniach, w których zanotował cztery trafienia i pięć asyst.
Ostatnio Julian Nagelsmann wprost przyznał, że z chęcią zobaczyłby byłego gracza Ajaksu Amsterdam w swoim zespole, dodał jednak, że na ten moment wydaje się to być niemożliwym do zrealizowania scenariuszem.