Niemalże pewne jest, że nowym zawodnikiem FC Barcelony zostanie Andreas Christensen z Chelsea. Duńczyk trafi na Camp Nou w ramach wolnego transferu i powinien być realnym wzmocnieniem zespołu Xaviego.
Okazuje się jednak, że mimo to działacze wicelidera La Ligi szukają kogoś jeszcze na tę pozycję. Czy to oznacza, że nie ufają do końca występującemu w Premier League zawodnikowi? Pojawiły się takie głosy, ale prawda jest zupełnie inna, bo chodzi o podatność na kontuzje Gerarda Piqué.
35-latek boryka się z urazem pachwiny, dlatego też nie ma pewności, czy będzie gotowy, żeby rozegrać kolejny pełny sezon. Stąd poszukiwanie kogoś jeszcze.
W tym kontekście wymieniani byli ostatnio Alessio Romagnoli z AC Milanu oraz Kalidou Koulibaly z Napoli. To jednak nie oni są traktowani priorytetowe - sugeruje Javi Miguel na łamach „AS-a”. Jego zdaniem w Katalonii ożywiło się zainteresowanie usługami Julesa Koundé.
Francuz chce odejść z Sevilli, a najbliższe lato to ku temu idealny moment. Do tej pory najwięcej mówiło się o nim w kontekście przenosin do Chelsea, gdzie miałby ewentualnie zastąpić Antonio Rüdigera.
Teraz jednak do gry włącza się Barcelona, której wprawdzie brakuje środków, by aktywować opiewającą na 90 milionów euro klauzulę, ale ma plan na inne rozwiązanie tej sprawy. Mianowicie, chce włączyć w transakcję niechcianego przez Xaviego Sergiño Desta. Amerykanin cieszy się za to dużym powodzeniem u dyrektora sportowego Sevilli Monchiego.
Szanse na powodzenia transakcji więc są i okazuje się, że wicelider LaLigi nie tylko kontaktował się z zawodnikiem, ale też i z jego pracodawcą.
Jules Koundé trafił do Sevilli z Girondins de Bordeaux w lipcu 2019 roku za 25 milionów euro. W tym sezonie rozegrał 41 meczów, notując trzy gole i asystę.
Kontrakt wiąże go z obecną drużyną do 30 czerwca 2024 roku.