Jeszcze za kariery piłkarskiej wróżono Lampardowi wielką karierę w roli szkoleniowca. Ten rzeczywiście poszedł w tym kierunku i po zdobyciu niezbędnych praktyk w Chelsea rozpoczął samodzielną pracę w Derby County.
Później wrócił na Stamford Bridge, by tam pokierować seniorskim zespołem. Następnie spróbował swych sił jeszcze w Evertonie, gdzie także zawiódł.
W roli ratownika wrócił jeszcze do Chelsea. Podczas drugiej kadencji w zachodnim Londynie przepracował jedenaście spotkań - jedno z nich wygrał, dwa zremisował i aż osiem przegrał.
Od końcówki czerwca Lampard pozostaje na bezrobociu. Latem łączono go z kilkoma kierunkami, w tym z Arabią Saudyjską, lecz nie doszło do żadnych konkretów. W końcu na horyzoncie pojawiła się ciekawa oferta.
Po legendę angielskiej piłki zgłosiła się mocna szkocka marka, Rangers FC. Ekipa z Glasgow szuka nowego trenera po tym, jak rozstała się z Michaelem Beale'em po porażce z Aberdeen. Wydawało się, że następcą może zostać właśnie „Lamps”.
Obydwie strony przeprowadziły wstępne rozmowy i na tym koniec. Mimo że 45-latek liczył bardzo na ten angaż, będzie musiał obejść się smakiem. Zdaniem „Daily Mail” klub z Premiership skupi się w najbliższych dniach na negocjacjach z Philippe'em Clementem i Kevinem Muscatem. To z tej dwójki powinien zostać wyłoniony nowy opiekun Rangersów.
Lampard musi czekać. Na ten moment nie figuruje w planach 55-krotnych mistrzów kraju.