Minionego lata 30-latkowi wieszczono odejście z Old Trafford po kiepskich czterech kampaniach. Po przejściu z Leicester City za 87 milionów euro stał się co najwyżej „memicznym” obiektem do naśladowania.
Wychowanek Sheffield United nigdy nie stanowił ważnego elementu układanki pod wodzą holenderskiego trenera. Jeszcze w sierpniu starał się dogadać z West Hamem United. Kluby ustaliły cenę transakcji, ale temat upadł z inicjatywy zawodnika.
Autor samobójczego trafienia ostatniego niedawno odbytego meczu towarzyskiego ze Szkocją zapowiedział, że pomimo perturbacji wciąż będzie dążył do uzyskania istotnej roli w drużynie.
– Cóż, rozwiązanie mojej sytuacji wynikło po trochu z dwóch powodów. Jak mógłbym je określić? Po prostu nie doszliśmy do porozumienia z innym klubem, a mój pracodawca ostatecznie wyraził zadowolenie z mojego pozostania, a ja sam poczułem się szczęśliwy, że nadal mogę walczyć o skład. Na treningach czy podczas zawodów za każdym razem chcę i będę dawać z siebie wszystko – obiecał reprezentant Anglii.
Mający ważny kontrakt do końca czerwca 2025 roku stoper rozegrał dotąd tylko 25 minut w jednym meczu. Podczas gdy na urazy narzekali podstawowi zawodnicy, wszedł on z ławki w drugiej połowie ostatniego przegranego pojedynku o punkty z Arsenalem (1:3).
– Wiem, że nie znalazłem się w podstawowym składzie w czterech pierwszych spotkaniach. Muszę więc podtrzymywać występy na dobrym poziomie za każdym razem, kiedy dostanę okazję. Jestem pewien, że takowych będzie sporo, bo niebawem czekają nas po dwa mecze w tygodniu – dodał.
Tylko przez resztę bieżącego miesiąca ekipa 20-krotnego mistrza Anglii rozegra pięć spotkań: z Brighton & Hove Albion, Bayernem Monachium, Burnley i dwa z Crystal Palace (Puchar Ligi Angielskiej plus Premier League).