Przed sezonem z konieczności doszło do roszad na ławce trenerskiej Evertonu, bo Real Madryt zgłosił się po Carlo Ancelottiego. Jego miejsce zajął zatem Rafael Benítez.
Początkowo zespół radził sobie naprawdę dobrze i wydawało się, że pod wodzą Hiszpana może powalczyć o europejskie puchary. W ostatnich tygodniach gra „The Toffees” pozostawia jednak wiele do życzenia.
Po raz ostatni Everton wygrał ligowy mecz 25 września przeciwko Norwich City. Od tamtej pory rozegrano osiem kolejnych spotkań, a oni dwa zremisowali i sześć przegrali.
Nad głową 61-latka zebrały się zatem czarne chmury i kluczowa dla jego przyszłości może okazać się poniedziałkowa potyczka z Arsenalem. Jeśli nie uda się ugrać w niej żadnych punktów, to może dojść do zmiany trenera.
Kto zatem mógłby zastąpić Beníteza? Na giełdzie pojawiają się różne nazwiska, ale zdaniem „The Mirror” klubowe władze optują za konkretną postacią - José Mourinho.
Portugalczyk od kilku miesięcy jest związany z AS Romą, która jednak plasuje się w tabeli dopiero na piątym miejscu.
Ponadto nie dostał on latem wzmocnień, których oczekiwał i wieść gminna niesie, że jest on skory, by wrócić do Premier League.
Ogromnym zwolennikiem sprowadzenia Mourinho na Goodison Park jest właściciel klubu Farhad Moshiri. Biznesmen bardzo ceni sobie jego umiejętności i chętnie widziałby go w swoim klubie. Jeśli zatem Everton poniesie kolejną porażkę, to 66-latek zbada możliwość wyciągnięcia wspomnianego szkoleniowca z Rzymu.
Jeśli rzeczywiście do tego dojdzie, będzie to czwarty po Chelsea, Manchesterze United oraz Tottenhamie angielski klub, który poprowadzi 58-latek. Do konsensusu na razie jednak daleka droga.