Reprezentant Polski nie narzekał przed dwoma laty na brak interesujących propozycji ze strony zespołów rywalizujących w Serie A i spośród przedstawionych mu ofert zaakceptował dość niespodziewanie tą wystosowaną przez Benevento Calcio.
Ówczesny beniaminek najwyższej klasy rozgrywkowej na Półwyspie Apenińskim wierzył, że wzmacniając, dowodzony wtedy przez Filippo Inzaghiego, zespół doświadczonymi graczami zwiększy jego szanse na utrzymanie. Tak się jednak nie stało i „Czarownicy” pożegnali się z Serie A po zaledwie jednym sezonie.
Taki rozwój wypadków miał doprowadzić także do opuszczenia klubu przez dobrze opłacanego Kamila Glika. Środkowy obrońca nie zdecydował się ostatecznie na odejście i teraz może przyczynić się do powrotu zespołu do elity.
34-letni piłkarz prezentował się ze zmiennym szczęściem w zasadniczej części sezonu. Popełniane przez niego i kolegów błędy nie wpłynęły jednak na pozbawienie Benevento szansy na wywalczenie bezpośredniego awansu, który ostatecznie został przegrany dopiero w końcowej fazie rozgrywek ligowych.
Reprezentant Polski nie wystąpił w ostatnich ośmiu meczach z uwagi na naciągnięcie drugiego stopnia w ścięgnie podkolanowym w trakcie barażu ze Szwecją (2:0) o awans na Mistrzostwa Świata.
Glik robił jednak wszystko, by wykurować się na play-offy. Osiągnął wyznaczony sobie cel i wybiegł w podstawowym składzie „Czarowników” na pojedynek z Ascoli, który zakończył się skromnym zwycięstwem Benevento.
Dzięki temu podopieczni Fabio Caserty awansowali do półfinału baraży, gdzie zmierzą się w dwumeczu z Pisą (17 i 21 maja). Zwycięzca tej pary w decydujących starciach o uzyskanie promocji do elity powalczy z Monzą, Brescią lub Perugią.
***