W 2015 roku Benzema zgodził się pomóc przyjacielowi z dzieciństwa w przekazaniu ostrzeżenia Valbuenie. Zachęcał on wówczas do rozwiązania sprawy, mówiąc, że ma do czynienia z groźnymi ludźmi.
Na telefonie ofensywnego pomocnika odnaleziono sekstaśmę. Nie chciał on jednak zapłacić szantażystom 150 tysięcy euro i postanowił zgłosić sprawę na policję.
Zarzuty postawiono w sumie pięciu osobom. Poza graczem „Królewskich”, są to Axel Angot, Mustapha Zouaoui, Younes Houass oraz Karim Zenati. We wznowionym na wniosek Sądu Apelacyjnego procesie uczestniczą wszyscy, z wyjątkiem „Coco”.
Atakujący, wobec obowiązków klubowych, wyznaczył do reprezentowania go swoich prawników. W piątek przedstawią oni argumenty przemawiające za oczyszczeniem ich klienta z zarzutów. Tego samego dnia poznamy werdykt.
Tymczasem stanowisko zajął prokurator. Domaga się on wymierzania 33-latkowi dziesięciomiesięcznej kary pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz grzywny o wartości 75 tysięcy euro. W tego typu przypadkach francuski wymiar sprawiedliwości nakazuje odsiadkę dopiero wtedy, gdy oskarżony zostanie jeszcze raz skazany.
Za udział w szantażu Benzemie grozi maksymalnie do pięciu lat więzienia i kara pieniężna w wysokości 90 tysięcy euro.
Prawnik Valbueny podczas rozprawy zwrócił uwagę na fakt, że przez kryzys wizerunkowy jego klient nie pojechał na EURO 2016 i nie wziął udziału w Mistrzostwach Świata 2018. Z tego powodu oczekuje odszkodowania.