Wszystko przez wyjątkową zmianę daty najbliższego meczu z Leicester. Pierwotnie spotkanie na szczycie miało odbyć się w sobotę 13 lutego o godzinie 16:00 czasu polskiego, ale rozegrane zostanie w niedzielę 14 lutego o 13.00. Problem w tym, że takie roszady - według ustalonych zasad - należy wprowadzać z co najmniej sześciotygodniowym uprzedzeniem.
Zmian dokonano ze względu na decyzję Sky Sports, które postanowiło przeprowadzić transmisję na żywo. To wyjątkowe działanie - wszak do starcia "Kanonierów" z "Lisami" zostały trzy tygodnie - oburzyło kibiców, którzy już wcześniej zarezerwowali sobie bilety na ten mecz, zwłaszcza tych, dla których przybycie na Emirates oznacza dłuższą podróż.
"Arsenal Supporters Trust" potwierdziło, że nie tylko liczy na zwrot pieniędzy za zakupione już wejściówki, ale rozważa także zbojkotowanie pierwszych pięciu minut pojedynku, co wcześniej zapowiedzieli już sympatycy Leicester. Kibice uważają, że ich położenie jest zupełnie nieuwzględniane. Władze ligi przed podjęciem decyzji o przełożeniu meczu konsultowali się jedynie z działaczami obu klubów, którzy wyraziły zgodę.
- Kiedy ktoś na drodze wyjątku działa wbrew przepisów, powinien liczyć się z konsekwencjami. Dlaczego mielibyśmy nie otrzymać zwrotu - powiedział przedstawiciel "AST".
- Skoro płacą wielkie kwoty za prawa telewizyjne, dlaczego nie oddadzą nam tych kilkuset tysięcy? - dodał.