Hiszpański sędzia José Manuel Martínez Borrego odrzucił pozew Barcelony w sprawie działań Joana Laporty i jego szesnastoosobowego zarządu. Wyrok nie jest jednak prawomocny. „Blaugrana” ma 20 dni, by odwołać się do sądu drugiej instancji.
W wyniku tego Laporta i reszta byłego zarządu nie będzie musiała płacić 47 milionów euro w ramach rekompensaty za straty podczas ich rządów. Cała sprawa dotyczy raportu byłego prezydenta „Dumy Katalonii” za sezon 2009/2010, w którym przedstawił zyski w wysokości 11 milionów euro. Rok później doszło do wyborów, które wygrał Sandro Rosell. Nowy prezydent zlecił badanie firmie audytorskiej, która doszukała się siedmiu uwag odnośnie działań Laporty. Były to między innymi niejasności przy transferze Henry’ego, umowy z Mediapro, transakcjami związanymi z terenami w Sant Joan Despi i w Viladecans, a także kilku innych. Firma oszacowała straty w wysokości 79 milionów euro. Sąd oznajmił, że były prezydent i jego zarząd zanotowali czteromilionowy zysk.
Dzisiaj klub odbędzie rozmowy w sprawie odwołania do drugiej instancji. Jeśli Barcelona nie podejmie takich działań, Laporta będzie mógł kandydować w najbliższych wyborach na nowego prezydenta "Barçy".