„Czerwone Diabły” opublikowały w godzinach wieczornych specjalny komunikat, w którym potwierdziły wcześniejsze informacje „The Athletic”. Te sugerowały, że z Manchesterem United pożegna się wiceprezes wykonawczy, Ed Woodward.
49-latek, czyli jedna z osób, które pomogły rodzinie Glazerów w przejęciu podmiotu, rzeczywiście poszuka sobie nowego zajęcia. Z angielskim klubem był związany od 2005 roku.
Od 2012 roku piastował na Old Trafford rolę wspomnianego wiceprezesa. Wraz z końcem bieżącego roku jego kadencja przejdzie do historii.
- Jestem niezwykle dumny, że służyłem tu przez 16 lat i miałem zaszczyt pracować dla jednego z najlepszych klubów piłkarskich na świecie. Wszystkie sprawy pozostawiam w dobrym stanie i muszę przyznać, że trudno będzie mi odejść - stwierdził.
- Podczas mojego pobytu w Manchesterze United zainwestowaliśmy w drużynę ponad milion funtów i jestem zadowolony z postępu, jaki poczynili piłkarze pod okiem Ole Gunnara Solskjæra. Jestem przekonany, że dzięki zmianom, które wprowadzaliśmy przez lata, ten klub będzie niedługo wznosił kolejne trofea. Desperacko walczyłem o to, byśmy znowu wygrali Premier League podczas mojej kadencji i istnieją już ku temu podstawy. Ten klub bardzo na to zasługuje. - dodał.
Do odejścia Woodwarda odniósł się także prezes zarządu, Joel Glazer.
- Ed Woodward zasłużył na wielkie wyróżnienie za to, co zrobił dla klubu. W imieniu wszystkich ludzi związanych z Manchesterem United chciałbym wyrazić szczere podziękowania za jego niestrudzoną pracę i poświęcenie. Jego wkład był ogromny i zawsze będzie on mile widziany na Old Trafford. Jest on członkiem rodziny tego klubu - stwierdził.
Na ten moment nie wiadomo, co było przyczyną rezygnacji 49-latka. Niektóre media sugerują, że głównym czynnikiem jest fakt, że „Czerwony Diabły” dołączyły do struktur Superligi. Presja związana z tą sprawą mogła okazać się kluczowa. Inne twierdzą z kolei, iż odejście Woodwarda było planowane już od dłuższego czasu, a data ogłoszenia to czysty przypadek.