Sousa trafiał na Bułgarską latem 2022 roku, dźwigając za sobą wór pełen oczekiwań. Lech za ponad milion euro sprowadzał wychowanka FC Porto, który regularnie występował w młodzieżowych reprezentacjach Portugalii.
23-letni ofensywny pomocnik miał zatem zadatki na stanie się gwiazdą całej Ekstraklasy. Niestety, jego dotychczasowa przygoda na polskich boiskach to rozczarowanie.
Portugalczyk nie potrafił zaistnieć podczas kadencji Johna van den Broma. Holender nie potrafił dopasować go do swojej taktyki, stawiając głównie na Filipa Marchwińskiego, który na początku sezonu brylował formą.
Na przestrzeni bieżących rozgrywek zawodnik z Aveiro uzbierał 17 występów, które okrasił zaledwie asystą. Zdecydowanie Sousa potrzebuje w karierze impulsu. Ten może mu dać Mariusz Rumak.
46-latek już w pierwszym sparingu, przegranym 0:3 z LASK Linz, postawił na 23-latka od pierwszych minut. Umieścił go na „ósemce”, gdzie miał skupić się głównie na kreowaniu.
„Od początku Sousa nie miał łatwo. W fazie grupowej Ligi Konferencji Europy zagrał tylko jedną minutę. Miał przebłyski, jak mecz z Legią (2:2), ale ogólnie widać, że ma on umiejętności piłkarskie przewyższające momentami polską Ekstraklasę [...].
Mariusz Rumak zresztą przyznawał, że obudzenie potencjału Sousy to jedno z jego największych wyzwań przez najbliższe pół roku w Lechu Poznań. Już w pierwszym sparingu z LASK Linz postawił na niego od początku na pozycji numer osiem obok Radosława Murawskiego. Czy może to być zwiastun pozytywnej przyszłości dla Sousy? Jedno jest pewne - gorzej niż za van den Broma nie będzie” - napisał Dawid Dobrasz na portalu Meczyki.pl.
Dla Lecha przebudzenie Sousy byłoby świetną wiadomością. W Portugalczyku tkwi spory potencjał sprzedażowy.