Dwukrotny reprezentant Włoch przez wiele lat był związany z Genoą, w której to nie miał okazji do występu w europejskich pucharach. To zmieniło się dopiero w sezonie 2018/2019, gdy trafił on do Juventusu.
Przybył jako zmiennik Wojciecha Szczęsnego, gdy z klubu odszedł Gianlugi Buffon. W pierwszym roku zagrał jednak tylko 9 razy, a pod koniec rozgrywek nabawił się urazu pleców. Wtedy ani razu nie było mu dane wystąpić w Lidze Mistrzów.
Na nieszczęście golkipera latem 2019 do „Starej Damy” ponownie dołączył Buffon, spychając go na trzecie miejsce w hierarchii piłkarzy na tej pozycji. Przez różnego rodzaju problemy ostatecznie odszedł on na wypożyczenie dopiero zimą.
Przed rozpoczęciem trwającej kampanii Mattia Perin wrócił do Juventusu, ponownie jako rezerwowy bramkarz. W środowym meczu rozegrał swój czwarty mecz, ale pierwszy w najważniejszym turnieju klubowym w Europie.
W wieku 29 lat Włoch zadebiutował w Lidze Mistrzów przeciwko Malmö FF. Nie dał się pokonać, a jego zespół wygrał 1:0 i awansował do fazy pucharowej z pierwszej pozycji w grupie H. Nic więc dziwnego, że był on w dobrym nastroju.
– Wiedzieliśmy, że musimy wykonać swoją pracę, wygrać tak, jak kazał nam trener, a dopiero potem oglądać się na Chelsea. Poszło nam dobrze, mieliśmy szczęście, byliśmy dobrzy w kreowaniu go i cieszę się z pierwszego miejsca w grupie – wyznał.
– Jestem szczęśliwy z powodu mojego debiutu w Lidze Mistrzów. W wieku 29 lat, to był mój cel i udało mi się go zrealizować. Jestem zadowolony – zaznaczył.
Perin jak dotąd w samej Serie A zgromadził 242 występy.