W sobotę zakończyła się wielomiesięczna saga z byłym już pomocnikiem Liverpoolu w roli głównej. Brazylijczyk przeniósł się na Camp Nou, co zostało już potwierdzone przez oba kluby, ale żadna ze stron nie zdecydowała się podać szczegółów finansowych. Jeszcze wczoraj media twierdziły, że kwota wyniosła łącznie 160 milionów euro, na co składać miałyby się: 120 milionów obligatoryjnej płatności oraz 40 milionów w formie bonusów. „Mundo Deportivo” przekonuje jednak, że było nieco inaczej.
Jeszcze pod koniec ubiegłego roku kluby osiągnęły porozumienie, na mocy którego piłkarz miał trafić do wicemistrzów Hiszpanii za 110 milionów euro, a do tego 40 milionów zależnych od wyszczególnionych zapisów. Wszystko szło dobrze, do czasu wpadki Nike. Firma, która sponsoruje zarówno „Blaugranę”, jak i Coutinho, ogłosiła transfer zanim zrobił to którykolwiek z klubów, a to rozwścieczyło Anglików.
Liverpool podwyższył swoje żądania nie tylko jeśli chodzi o całą sumę, ale także kwotę podstawową. Barcelona nie zamierzała przekroczyć granicy 150 milionów euro, ale tutaj z pomocą przyszedł sam zawodnik. Wczoraj „Mundo Deportivo” informowało, iż Coutinho zrezygnował z premii 15 milionów euro, by Katalończycy mogli wykorzystać tę kwotę do przekonania „The Reds”. Okazuje się, że zawodnik faktycznie był zdolny do takiego poświęcenia.
Ostatecznie Coutinho z własnej kieszeni musiał wyłożyć dziesięć milionów euro. Drugie tyle dołożyła Barcelona, dzięki czemu warunki porozumienia zostały zmienione. Dzięki dodatkowym 20 milionom podstawowa kwota została zwiększona do 130 milionów euro. Ekipa z Anfield musiała jednak zgodzić się na obniżenie zapisów przy zmiennych, które zamiast 40 milionów euro wyniosły ostatecznie 30 milionów. To daje sumę 160 milionów za transfer.
Władze „The Reds” przystały na nową propozycję i już wczoraj rano wyraziły zgodę na dokonanie transakcji. Barcelonie udało się dopiąć w ciągu soboty wszelkie szczegóły, dzięki czemu operacja zakończyła się powodzeniem.