Portugalczyk dość niespodziewanie został jednym z największych bohaterów letniego okna transferowego. Po kilku owocujących w sukcesy latach spędzonych w Realu Madryt, napastnik zdecydował się na przeprowadzkę do Juventusu. Transakcja wywołała sporo szumu, a jeszcze w trakcie spekulacji medialnych wielu obserwatorów nie dowierzało doniesieniom i zaprzeczało im. Okazuje się, że nie byli w tym sami, bowiem w transfer nie wierzył nawet... agent piłkarza.
- Moja zasługa przy tej operacji nie jest aż tak istotna, to Juventus, a w szczególności prezydent Agnelli, zdecydował o sprowadzeniu Ronaldo - powiedział jeden z najbardziej wpływowych pośredników na rynku.
- „Juve” go chciało i go kupiło, ale on mówił mi już w styczniu, że chce tam grać, taka jest prawda. Pomyślałem, że to niemożliwe do zrealizowania, ale jemu powiedziałem tylko, że może być bardzo trudno.
Przełamanie nastąpiło po kilku miesiącach, kiedy rozpoczęły się pierwsze spotkania z działaczami mistrzów Włoch.
- Później spotkałem się z dyrektorami, pierwsze spotkanie odbyłem z Nedvedem i Paraticim, jeszcze przed meczem Juventusu z Realem. Następnie spotkałem się z prezydentem i wtedy zacząłem wierzyć, że z niemożliwego to staje się prawdopodobne. Gdy Agnelli włączył się na poważnie, transfer był już wykonalny. Negocjacje łącznie trwały kilka miesięcy.