Blisko 27-letni napastnik latem zmarnował naprawdę wielką okazje na przenosiny do Juventusu. „Stara Dama” miała już dojść przeciągających się negocjacji i postawiła na innego zawodnika. Następnie reprezentantowi Polski przeszły koło nosa transfery do Romy oraz Fiorentiny.
Ostatecznie Arkadiusz Milik wylądował na trybunach i jako że nie został zgłoszony do żadnych rozgrywek, był skazany na indywidualne treningi. Zimą pojawiła się jednak możliwość ewakuacji z SSC Napoli - najpierw starało się o niego Atlético Madryt, a później do akcji wkroczył Olympique Marsylia.
Dziś wiemy już, że atakujący dołączył do przedstawiciela Ligue 1, który w ostatnim czasie nie prezentuje się najlepiej. To jednak nie zniechęca Polaka, a wręcz przeciwnie, dodatkowo go motywuje.
– Klub starał się o mnie, bardzo chciał mieć nowego napastnika, a ja chciałem tu przyjść – stwierdził.
– Miałem trudny czas, ponieważ nie grałem ostatnio w Napoli, nowa drużyna przechodzi przez trudny okres. Wiem jednak, że to dokonałem słusznego wyboru – zapewnił.
– Kiedy chcesz coś zmienić, sprowadzasz nowych zawodników. Postaram się pomóc ze wszelkich sił. Czuję się naprawdę gotowy do gry, nie odczuwam żadnych braków kondycyjnych. Dużo trenowałem i teraz potrzebuję jedynie regularnych występów – wyjawił.
Milik debiut w nowych barwach ma już za sobą. Następną okazją do występu będzie konfrontacja ze Stade Rennes, do której dojdzie 30 stycznia.
Podczas konferencji prasowej sternicy klubu potwierdzili, że celem na ostatnie dni okna transferowego jest znalezienie następcy odchodzącego do Aston Villi Morgana Sansona. Polak z kolei został przedstawiony jako „najlepsza opcja podczas styczniowego okna transferowego”.