60-letni szkoleniowiec rozpoczął obecny sezon z nadrzędnym zadaniem w postaci wywalczenia utrzymania z zespołem „Srok” w Premier League.
W międzyczasie drużyna z St James’ Park trafiła w ręce nowego właściciela, któremu marzy się włączyć, w możliwie jak najkrótszym czasie, do walki o najwyższe cele na arenie krajowej.
Taki stan rzeczy sprawia naturalnie, że media łączą z zasileniem szeregów Newcastle United nie tylko wielu cenionych zawodników, ale także zaczęli podawać w wątpliwość sens kontynuowania współpracy z Steve'em Bruce'em.
Anglik zapewnił na jednej z konferencji prasowej, że nie ma na razie w klubie tematu jego zwolnienia. Ten fakt nie sprawił jednak, że dziennikarze zaprzestali przymierzania do roli jego następcy kolejnych szkoleniowców.
Wskazuje na to artykuł opublikowany przez „The Times”, gdzie możemy przeczytać, że wysoko na liście życzeń Saudyjskiego Funduszu Inwestycyjnego znajdują się trzy nowe nazwiska - Roberto Martínez (reprezentacja Belgii), Steven Gerrard (Rangers FC) oraz Unai Emery (Villarreal).
Pierwszy z nich był nie tak dawno jednym z głównych obiektów zainteresowania hiszpańskich mediów w kontekście zastąpienia Ronalda Koemana w Barcelonie. 48-latek nie ma jednak w planach opuszczenia ławki trenerskiej „Czerwonych Diabłów” aż do zakończenia Mistrzostw Świata w Katarze, co także nie daje większych szans Newcastle United na jego zakontraktowanie.
Z kolei legenda Liverpoolu nabywa cennego doświadczenia w Szkocji przed zakładanym powrotem do macierzystego klubu, gdzie pewnego dnia miałaby zastąpić Jürgena Kloppa. 41-latek nie zamyka się jednak na obranie innej ścieżki i ostatnio w miłych słowach wypowiedział się na temat zachodzących zmian w ekipie „Srok”.
Natomiast Unai Emery odniósł duży sukces w postaci wygrania ostatniej edycji Ligi Europy z „Żółtą łodzią podwodną” po wcześniejszym niepowodzeniu związanym z prowadzeniem Arsenalu. Hiszpan z pewnością odczuwa niedosyt po swoim pierwszym pobycie w Premier League i rozważyłby powrót na Wyspy Brytyjskie, gdyby nadarzyła się ku temu okazja.
Dziennikarze „The Times” dodają także, że przedwczesne zakończenie współpracy z Steve'em Bruce'em nie obyłoby się bez strat poniesionych przez Newcastle United, które musiałoby mu zapłacić odszkodowanie w wysokości 8 milionów funtów.
Drużyna z St James’ Park zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli po rozegraniu ośmiu spotkań z zaledwie trzema punktami na koncie.
***
Newcastle United: Lista wszystkich piłkarzy łączonych ze „Srokami”