Karierę 33-letniego już skrzydłowego, mimo licznych przebłysków, należy uznać za rozczarowanie. Marokańczyk jawił się niegdyś jako niezwykle utalentowany piłkarz, który może w przyszłości osiągnąć status wielkiej gwiazdy.
Ogromy potencjał widział w nim Tottenham, a więc latem 2007 roku wykupił go po wcześniejszym wypożyczeniu za cztery miliony euro z Lens.
Taarabt w szeregach „Kogutów” rozczarowywał, nie potrafiąc zakotwiczyć w pierwszym składzie. Wtedy też świat poznał nieprofesjonalną naturę skrzydłowego, który sprawiał na White Hart Line sporo problemów wychowawczych.
Ofensywny piłkarz szybko zaczął być wypożyczany, co pozwoliło przeżyć mu najlepszy okres w karierze.
33-latek zasilił szeregi innej londyńskiej ekipy – Queens Park Rangers, występującego wówczas na poziomie Championship. W tej prezentował się nader korzystnie, co pozwoliło mu zwieńczyć kampanię 2010/2011 imponującymi liczbami – 19 goli i 21 finalnych podań na przestrzeni 45 spotkań.
Nie dziwota, że działacze QPR zakontraktowali Taarabta definitywnie, przeznaczając na ten cel niespełna 1,5 miliona.
Później młodzieżowy reprezentant Francji występował jeszcze dla Fulham, AC Milanu, Genoi i w końcu we wspomnianej Benfice. Epizody te obfitowały w przebłyski i wzloty, aczkolwiek ich przebieg nigdy nie nawiązał do świetnego czasu spędzonego na Loftus Road.
Podczas ostatniego sezonu zgromadził 42 mecze, gola i pięć asyst w koszulce lizbońskich „Orłów”. Liczby te nie prezentują się już tak korzystnie, gdy przeanalizujemy je pod kątem minut – tych Taarabt zanotował na boisku dokładnie 1513.
Na finiszu współpracy obydwie strony były nią wyraźnie zmęczone, a więc rozmowy w sprawie rozwiązania kontraktu przebiegły dość sprawnie.
Przed 33-latkiem intensywny okres, podczas którego postara się znaleźć jak najszybciej nowego pracodawcę. Taarabt jest zdeterminowany, by pojechać z kadrą Maroka na Mistrzostwa Świata do Kataru. Brak regularnej gry może te plany pokrzyżować.