W niedzielę zakończył się Puchar Narodów Afryki, w którym to najlepszy okazał się Senegal. W finale ta drużyna wygrała z Egiptem. Poturniejowy kurz nadal jednak nie opadł, a w ekipie jednego z uczestników doszło do niemałego poróżnienia na linii zawodnik - trener.
Chodzi o Maroko i konflikt pomiędzy zawodnikiem Chelsea Hakiem Ziyechem a selekcjonerem Vahidem Halilhodžiciem.
Przed rozpoczęciem zmagań odesłał on piłkarza do klubu po tym, jak stwierdził, że ten po pierwsze spóźnił się na zgrupowanie, a po drugie - zupełnie nie przykłada się do swoich obowiązków.
- Jego zachowanie jest niegodne występowania w drużynie narodowej pod flagą tego kraju. On nie traktuje tego poważnie, a ja nie zamierzam błagać go, by wracał. Wybierani przeze mnie piłkarze są najlepsi w kraju i nie zamierzam brać kogoś, kto zachwieje tę równowagę. To temat zakończony, nawet gdyby był to Lionel Messi - mówił swego czasu Halilhodžić.
Teraz i głos w sprawie postanowił zabrać sam zawodnik. 28-letni Ziyech podjął decyzję o zakończeniu kariery reprezentacyjnej.
- Oczywiście ja wszystko rozumiem i to, że ktoś może mieć inne zdanie, ale do reprezentacji już nie wrócę. To moja ostateczna decyzja. Wszystko jest dla mnie klarowne. W tej chwili skupiam się zatem na grze w klubie. Proszę o uszanowanie tej decyzji - powiedział w rozmowie z „The Athletic”.
Ofensywny pomocnik rozegrał dla reprezentacji Maroko łącznie 40 meczów.