W Weronie 40-letni napastnik występuje od 2000 roku. Trafił tam z Torino, gdzie nie potrafił przebić się do pierwszej drużyny. Ponadto reprezentował barwy Varese oraz SPAL.
Do ostatniej ekipy trafił już jako piłkarz Chievo. Postanowiono dać mu szansę na wypożyczeniu, żeby złapał niezbędnego doświadczenia i minut. Udało mu się wykorzystać okazję. Strzelił 17 bramek w 44 występach, co skłoniło trenerów Chievo do stawiania na Włocha.
Przez resztę sezonów konsekwentnie budował swoją pozycję. Nie opuścił ukochanego klubu nawet po spadku do Serie B w sezonie 2006/2007. Został i wywalczył awans do ekstraklasy. Po dziewiętnastu latach uzbierał 514 meczów w barwach „The Flying Monkeys”. Zdobył w nich 139 bramek.
Teraz jednak postanowił zawiesić buty na kołku. Od decyzji nie odwiódł go nawet prezydent klubu. – Próbowałem, ale nie udało się. Nie chciał zaakceptować pozostawania na ławce, a wiedział, że nie stać go na więcej. Kończy się piękna przygoda. Jego numer 31 zostanie zastrzeżony. To byłaby zbyt duża odpowiedzialność dla innych piłkarzy. To nasz weroński Maradona czy Del Piero – powiedział Luca Campedelli.