Wychowanek Sportingu Toulon jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych francuskich stoperów ostatnich lat. To m.in. on wchodził w skład pamiętnej drużyny AS Monaco, która pod wodzą Didiera Deschampsa zawędrowała do finału Ligi Mistrzów w 2004 roku. W późniejszym czasie z powodzeniem biegał też po boiskach Ligue 1 jako zawodnik Olympique Lyon.
Szczyt formy Francuza przypadł na okres spędzony przezeń w Sevilli (2008-2010), w którym to zaliczał się do czołówki stoperów ligi hiszpańskiej. Dobra postawa na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán sprawiła, iż w 2010 roku sprowadził go w swe szeregi londyński Arsenal, jednak swojej przygody z brytyjską stolicą z pewnością nie zaliczy do udanych etapów kariery.
Squillaci trzy lata spędzone w Londynie przeznaczył głównie na odwiedzanie gabinetów lekarskich. Gdy już jednak pojawiał się na boisku, jego forma przyprawiała sympatyków „Kanonierów” o zawrót głowy. 37-latek w ich pamięci zapisał się głównie katastrofalnym występem w rozgrywkach FA Cup, kiedy to zanotował gola samobójczego, a także popełniał liczne błędy w starciu z Sunderlandem, przez co Arsene Wenger zdecydował się zdjąć go z boiska już w 52. minucie.
Ostatnim klubem w karierze zawodnika była francuska Bastia, w barwach której występował od czterech lat. Z korsykańskim klubem przedłużył niedawno kontrakt do 2019 roku, jednak gdy okazało się, iż drużyna ta została zdegradowana do piątej ligi uznał, iż woli skupić się na karierze szkoleniowej i podjął pracę jako opiekun młodzieżowych zespołów Bastii.
W barwach reprezentacji Francji Squillaci wystąpił w dwudziestu jeden meczach. Uczestniczył z nią w takich turniejach, jak Euro 2008 i mistrzostwa świata w 2010 roku. Co ciekawe w międzyczasie reprezentował także nieoficjalną reprezentację Korsyki, z której to wyspy pochodzą jego rodzice.