Reprezentant Słowacji należał nie tak dawno do jednych z najlepszych zawodników berlińskiego zespołu i świadczył o tym między innymi fakt, że strzelił jedenaście bramek dla niemieckiej drużyny w minionym sezonie, co pozwoliło mu uzyskać status jej najskuteczniejszego strzelca.
Z tego też powodu wiele osób przypuszczało, że 25-letni piłkarz będzie w dalszym ciągu głównym motorem napędowym Herthy w trwających rozgrywkach, która została przejęta przed ich startem przez Ante Čovicia.
Ofensywny pomocnik dość szybko utracił jednak wywalczoną pozycję i po kilku rozegranych meczach bez zdobytego gola oraz zaliczonej asysty wylądował na ławce rezerwowych.
Ondrej Duda liczył jednak na to, że szybkie rozstanie z chorwackim szkoleniowcem pozwoli mu odzyskać miejsce w wyjściowym składzie, ale niestety po nastaniu rządów Jürgena Klinsmanna jego sytuacja wygląda jeszcze gorzej, ponieważ aż trzykrotnie znalazł się poza kadrą berlińskiego zespołu i tylko raz pojawił się na boisku w starciu z Eintrachtem Frankfurt (2:2).
Słowak jest już do tego stopnia sfrustrowany swoją pozycją w drużynie, że na łamach niemieckich mediów przyznał otwarcie, że coraz poważniej zastanawia się nad zmianą pracodawcy w trakcie nadchodzącego zimowego okienka transferowego, ponieważ chce regularnie grać, aby pomóc swojej reprezentacji wygrać baraże Euro 2020 i następnie pojechać z nią na turniej, gdzie chciałby się zmierzyć w fazie grupowej z Polską, Szwecją oraz Hiszpanią.
- Muszę pomyśleć o swojej przyszłości. Nie będę czekał na kogoś, kto mnie nie chce. To byłaby strata czasu - przyznał 25-latek na łamach „Berliner Kurier”, który nie liczy na to, że były selekcjoner reprezentacji Niemiec postawi na niego w obliczu pauzującego za nadmiar ujrzanych żółtych kartek Marko Grujicia w ostatnim starciu w tym roku przeciwko Borussii Mönchengladbach.
- Jasne, że chciałbym zagrać, ale nie liczę na to - dodał ofensywnym pomocnik.
Duda wystąpił w dziesięciu spotkaniach Herthy w trwającym sezonie i zdobył w nich jednego gola oraz zanotował trzy asysty.