Francuz wystąpił dziś przed dziennikarzami, by odnieść się do fali krytyki pod swoim adresem. Po wtorkowej, kompromitującej porażce z Bayernem Monachium (1:5) w Lidze Mistrzów, znów wielu - w tym także byłych piłkarzy „Kanonierów” - zaczęło domagać się pożegnania doświadczonego menadżera z końcem obecnej kampanii.
Fakt, że kontrakt 67-latka wygasa 30 czerwca obecnego roku dodatkowo podsyca nastroje. Nie jest jednak tajemnicą, że warunki nowej dwuletniej umowy zostały już wynegocjowane i współpraca może zostać przedłużona. Sam Wenger zapowiedział, że decyzję zamierza podjąć w marcu lub w kwietniu. Zapewnia także, że chce kontynuować swoją misję na Emirates, ale gdyby musiał odejść poszuka zatrudnienia gdzie indziej.
- Nie wiem, co się wydarzy wkrótce. Mogę natomiast zapewnić, że będę menadżerem w przyszłym sezonie, tu albo gdzie indziej.
- Najważniejsze, to by decyzja była najlepsza dla klubu. Sam w przeszłości miałem wiele ofert, ale rezygnowałem z nich, chcąc jak najlepiej dla Arsenalu.
- Decyzję podejmę w marcu lub w kwietniu. Nie określam dokładnie kiedy, bo sam nie znam daty. Do tego momentu nie chcę wracać tematu mojej przyszłości.
- Jestem przyzwyczajony do krytyki. Sądzę, że w życiu należy robić to, co uważamy za słuszne, a potem czekać na osąd. Moja praca ma charakter publiczny i akceptuję to, chociaż nie porzucę nagle swoich wartości.
- Nawet jeśli odejdę, Arsenal nie będzie wygrywał każdego meczu. To nie jest tak, że przed moim przyjściem klub pięć razy zdobywał Puchar Europy.