Raków Częstochowa jest liderem Ekstraklasy i pewnie zmierza po mistrzostwo Polski. Jedyne, co można zarzucić ekipie spod Jasnej Góry, to mała liczba Polaków w pierwszym składzie, bo w ostatnim meczu z Piastem Gliwice od pierwszej minuty na placu gry pojawił się tylko Patryk Kun.
Lewy wahadłowy to zresztą bardzo ważna postać zespołu Marka Papszuna. Mowa przecież o zawodniku, który w przeszłości otrzymywał powołanie do drużyny narodowej. Debiutu jednak nie zdołał zaliczyć, ale być może wszystko przed nim.
Czy w przyszłości „Medaliki” mogą spodziewać się kolejnych nazwisk w kadrze Fernando Santosa? Od dłuższego czasu mocnym kandydatem wydaje się Ben Lederman. Być może, gdyby nie kontuzja, która mocno storpedowała mu ostatnie miesiące, to zobaczylibyśmy go w „Biało-czerwonych” barwach jeszcze we wrześniu lub w październiku. Co się odwlecze, to nie uciecze.
Choć 21-latek może wybierać pomiędzy Polską, Izraelem, a Stanami Zjednoczonymi, to jest przekonany, że to właśnie z obecnym krajem zamieszkania wiąże swoją przyszłość, o czym opowiedział w rozmowie z portalem Łączy Nas Piłka.
- Mama mojego taty pochodzi z Polski. Rodzice są z Izraela, ale ja urodziłem się w Stanach Zjednoczonych i prawem ziemi mogę też legitymować się tamtejszym obywatelstwem. Poznałem zatem wiele kultur, bo poza tym mieszkałem też w Hiszpanii, a teraz jestem w Polsce i czuję się jak obywatel świata - stwierdził.
- Przedstawiciele federacji amerykańskiej oraz izraelskiej pytali o mnie, ale nigdy nie otrzymałem stamtąd powołania. Nie były to zatem jakieś poważne rozmowy. Przyjąłem zatem opcję gry dla reprezentacji Polski i liczę, że na grupach młodzieżowych się nie skończy - dodał.
Lederman to trzykrotny reprezentant Polski do lat 21, który w tym sezonie rozegrał łącznie 16 meczów, a w nich zanotował dwie asysty.