Gdy Zinédine Zidane w sposób niezwykle klarowny wyjaśnił, że najlepiej będzie, jak 30-letni skrzydłowy opuści zespół, wydawało się, że wszystko jest przesądzone. Niemal natychmiast pojawiły się doniesienia o lukratywnych ofertach z Chin, a cenę za swojego klienta dwuznacznymi wypowiedziami starał się podbijać Jonathan Barnett. Wówczas „AS” poinformował, że 77-krotny reprezentant Walii na przeprowadzkę do Azji zabiera się jak pies do jeża. W efekcie temat jego odejścia na moment ucichł, a on sam wystąpił w meczu sparingowym i strzelił nawet gola. Mogłoby się wydawać, że sytuacja się unormowała. Nic bardziej mylnego.
Angielski „The Telegraph” przekazał właśnie, że Gareth Bale jest o krok od zaakceptowania propozycji dobrze znanego Jiangsu Suning. Szósta ekipa Chinese Super League po zakontraktowania João Mirandy skupiła wszystkie siły wokół byłego piłkarza Tottenhamu Hotspur i przyniosło to spodziewane efekty. Lewonożny zawodnik przebrnął już bowiem przez początkowe etapy negocjacji i najprawdopodobniej wkrótce zgodzi się na podpisanie umowy, która zagwarantuje mu tygodniówkę w wysokości ponad miliona funtów (1,1 miliona euro). Dodajmy, że w Realu Madryt inkasuje on „zaledwie” 600 tysięcy funtów tygodniowo (około 665 tysięcy euro), więc mówimy o podwojeniu gaży.
Na razie nie wiemy, jak na to wszystko zapatrują się „Królewscy”, którzy do niedawna oczekiwali za swojego zawodnika około 60 milionów euro. Pojawiły się jednak głosy, że Hiszpanie mogą ostatecznie rozwiązać umowę za porozumieniem stron, oszczędzając w ten sposób mnóstwo pieniędzy na pensji 30-latka, którego utrzymanie w zespole kosztuje ich 29 milionów euro rocznie.
Tym samym najbliższe dni powinny być decydujące, bowiem okno transferowe w Chinach zamyka się już 31 lipca.