Bask w 2018 roku był uważany za jednego z najbardziej perspektywicznych prawych obrońców w Hiszpanii, dlatego w momencie jego pozyskania przez „Królewskich” radości z tego faktu nie ukrywało wielu kibiców, a do klubowych działaczy spływały gratulacje. Dziś, blisko dwa lata od przeprowadzenia transferu wartego 35 milionów euro, nie brakuje głosów, że umiejętności 24-latka są zbyt małe na grę w zespole pokroju Realu Madryt.
Kiedy w styczniu zgłosił się po niego Bayern Monachium, wydawało się, że udowodni on wszystkim swoją jakość. Tymczasem na dziewięć możliwych występów Hiszpan zagrał tylko w dwóch spotkaniach, kompletując w sumie 70 minut. W konsekwencji jego powrót z wypożyczenia jest nieunikniony. Problem w tym, że na Estadio Santiago Bernabéu nikt nie wydaje się z tego faktu zadowolony, a już w szczególności „Zizou”.
Szkoleniowiec „Los Blancos” zdecydowanie bardziej ufa Daniemu Carvajalowi, a potencjalne przybycie Achrafa Hakimiego spowodowało, że miał on już zakomunikować klubowym władzom, że w następnym sezonie nie potrzebuje w swoim zespole Álvaro Odriozoli. W efekcie, cztery lata przed końcem umowy, czterokrotny reprezentant „La Furia Roja” nie ma właściwie żadnych perspektyw na kontynuowanie swojej przygody w swoim zespole marzeń.
24-latek koszulkę Realu Madryt jak dotąd przywdziewał 27 razy, notując po drodze trafienie i dziesięć asyst.