Eden Hazard w Realu Madryt to jedno wielkie rozczarowanie. Piłkarz, który przez lata brylował w trykocie Chelsea, w stolicy Hiszpanii miewa tylko ledwie przebłyski niewątpliwego talentu. Te objawiają się jedynie w pojedynczych zagraniach. O żadnych konkretach w tym przypadku nie ma mowy.
Latem 2019 roku „Królewscy” wyłożyli za Belga w kwiecie formy grupo ponad 100 milionów euro, bijąc zatem swój rekord zakupowy. 32-latek otrzymał również iście królewski kontrakt, gwarantujący mu najwyższe zarobki w całej kadrze, a po odejściu Lionela Messiego w całej LaLidze.
Działacze 14-krotnego triumfatora Ligi Mistrzów nie żywią już żadnych nadziei wobec zawodnika, który w tym sezonie ligowym przebywał na murawie pięć procent z wszystkich możliwych do tej pory minut.
Mimo wszystko ten nie zamierza odchodzić z Realu. Madryt niezwykle przypasował 32-latkowi i jego rodzinie. Dziesięcioletni syn byłego reprezentanta Belgii, Leo, szkoli się w akademii mistrzów Hiszpanii i zbiera naprawdę pozytywne recenzje. Jak widać, pod wieloma względami wychowanek OSC Lille znalazł swój raj na ziemi.
Jak podaje „Marca”, wicelider LaLigi, wbrew wcześniejszym doniesieniom, nie przerwie tej kastylijskiej idylli Hazarda. Ze strony zarządu stołecznej drużyny nie pojawią się żadne naciski na jego odejście.
Real chce uniknąć niepotrzebnych utarczek prawnych, a więc 32-latek opuści przedwcześnie szeregi zespołu z Avenida de Concha Espina tylko jeśli sam wyrazi taką wolę. Na to się jednak nie zapowiada.
Kontrakt skrzydłowego wygasa 30 czerwca 2024 roku - prawdopodobnie dopiero wtedy kibice „Królewskich” pożegnają z ulgą byłą gwiazdę Chelsea.