Portugalczyk popadł w kłopoty z hiszpańskim urzędem skarbowym jeszcze za czasów gry w Realu Madryt. Mimo szeregu doradców okazało się, że nie odprowadzał w pełni podatku od swoich zysków i teraz, gdy gracz występuje już we Włoszech, sąd wyznaczył datę zakończenia sporu prawnego.
Ronaldo stanie przed sądem 14 stycznia przyszłego roku, by usłyszeć wyrok w sprawie. Z racji, iż oskarżenie jest poważne (oszustwo podatkowe na kwotę 14,7 miliona euro), piłkarz ma zostać skazany na dwa lata więzienia. Zgodnie z hiszpańskim prawem zawodnik nie trafi jednak za kratki, ponieważ jest to pierwsze takie wykroczenie u 33-latka.
Co istotne, była gwiazda Realu Madryt zamierza w pełni zaakceptować karę. Do tej pory spłacił już 13,4 miliona z zaległych należności, a jego adwokat, José Antonio Choclán, liczył na nieznaczne zwiększenie tej kwoty w zamian za zwolnienie z kary pozbawienia wolności. Dodatkowa opłata miała wynieść 375 tysięcy euro, lecz sąd odrzucił takie rozwiązanie.
„AS” informuje, że na ten moment nie wiadomo czy Ronaldo będzie musiał opuszczać Turyn, by stawić się w Madrycie osobiście. Piłkarz wolałby stawić się na rozprawie w formie wideokonferencji, o co stara się jego adwokat. Właśnie w taki sposób wyrok usłyszał wcześniej już Fábio Coentrão, który również korzystał z usług Choclána. To czy wniosek zostanie przyjęty, zależy jednak od sądu.