62-latek jest legendą „Łabędzi”. W sumie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych rozegrał w ich barwach blisko 400 spotkań. Z przerwami na grę m.in. w Leeds i Southmapton, spędził w klubie 11 lat jako zawodnik.
Później pracował w nim na różnych
stanowiskach, parokrotnie prowadząc pierwszą drużynę w roli
„strażaka”. Miało to miejsce również w ostatnich dniach, gdy
został tymczasowym szkoleniowcem „Łabędzi” po zwolnieniu Boba
Bradleya. W dwóch spotkaniach, w których usiadł na ławce, Swansea
zdobyła trzy punkty, przegrywając z Bournemouth (0:3) i wygrywając
z Crystal Palace (2:1).
Po przyjściu do klubu Paula
Clementa, który prawdopodobnie nie chciał go w swoim sztabie,
działacze postanowili zaproponować Curtisowi nowe stanowisko. I
trzeba przyznać, że jest ono dość oryginalne, ponieważ 62-latek
został... „menedżerem graczy wypożyczonych z klubu”. Do jego
obowiązków będzie należało jeżdżenie po zespołach, w których
przebywają niepotrzebni obecnie w Swansea piłkarze, sćisłe
monitorowanie ich i analiza postępów, jakie robią. Ponadto będzie
on współpracował z działem skautingu.
„Alan odsunął
się od pierwszego zespołu, ale uznaliśmy to za konieczne, żeby
zatrzymać go w klubie. On ma nie tylko wielkie doświadczenie i
wiedzę, ale również szacunek w środowisku” - poinformował
klub.
- Jestem zachwycony. Nie mogę doczekać się, żeby
rozpocząć jak najlepiej wypełniać swoje nowe obowiązki. Naprawdę
jestem podekscytowany, bo to dość ważna rola - przyznał sam
Curtis.