Mecz, trwający jedynie 60 minut, zakończył się remisem 2-2, ale 22-letni
Włoch nie odegrał w nim żadnej istotnej roli, ponieważ nie udało mu się ani razu
pokonać bramkarza mediolańczyków. Mancini junior pomimo tego będzie miło
wspominał rozegrany mecz, ponieważ miał rzadką okazję stanąć przeciw swojemu
ojcu, Roberto, który już od ponad dwóch miesięcy ponownie trenuje ekipę Interu.
- Węgry? Są ok, może miasto, w którym mieszkam, to nie Budapeszt , ale nie
narzekam. Szczególnie po takim meczu jak dzisiejszy. Co prawda, jesteśmy
przedostatni w tabeli, ale wzmocniliśmy drużynę – stwierdził w rozmowie z
dziennikarzami po meczu Andrea Mancini.
- Mój ojciec? Jeśli porównamy go teraz do okresu, gdy pierwszy raz prowadził Inter, jest dużo dojrzalszy. Myślę, że jego zespół zacznie dobrze grać, jeśli zawodnicy będą ciężko pracować na treningach i przeniosą na boisko jego pomysły - dodał.