Kariera Anglika zdawała się nabierać tempa, kiedy wywalczył on sobie miejsce w składzie Chelsea FC i co więcej - regularnie zdobywał bramki. Wszystko szło dobrze jednak do czasu. Kiedy na Stamford Bridge przyszedł menedżer Thomas Tuchel, napastnik musiał pogodzić się ze znacznym ograniczeniem minut na boisku.
Niewiele wskazuje na to, by Niemiec przekonał się do utalentowanego napastnika, dlatego też triumfatorzy poprzedniej edycji Ligi Mistrzów starają się znaleźć wyjście z tej patowej sytuacji. O rozwiązania jednak trudno. „The Blues” liczyli na to, że Abrahama uda się włączyć do transakcji w sprawie takich gwiazdy jak Erling Braut Haaland, Harry Kane czy Romelu Lukaku, ale nie dość, że ich kluby nie chcą oddawać swoich najlepszych graczy, to 23-latek nie przekonuje ich w formie następcy.
Innym pomysłem była zwykła sprzedaż, lecz i tutaj pojawia się problem, ponieważ Chelsea chciałaby otrzymać za swojego wychowanka 40 milionów funtów, a przy takiej cenie trudno mówić o kolejce chętnych. Wygląda jednak na to, że nie zraziła ona Arsenalu.
Jeden z największych rywali „The Blues” uznał, że sprowadzenie Abrahama może być doskonałym rozwiązaniem na odmłodzenie formacji ataku. Co prawda „Kanonierzy” nie chcą wydawać aż 40 milionów funtów, ale są skorzy do tego, by zasiąść do negocjacji. Chelsea musiałaby się zgodzić na pewne ustępstwa, dlatego zapewne sprawa trochę potrwa, ale niewykluczone, iż może to być jedna z niewielu szans na spieniężenie karty zawodniczej niechcianego piłkarza.
Arsenal z kolei najpierw chciałby zebrać środki ze sprzedaży swoich zawodników. Miejsca Abrahamowi w naturalny sposób mógłby ustąpić Alexandre Lacazette.