Selekcjoner „Orłów”, mając na uwadze fakt, że miał on przed sobą ostatni turniej w dotychczasowej roli, postawił wszystko na jedną kartę. Choć do tej pory budował drużynę z myślą o przyszłości, zmienił swoje nastawienie i zaczął wysyłać powołania do dawno nieoglądanych w kadrze zawodników.
Zaproszenie otrzymali Marco Reus, Kevin Volland, Mats Hummels, czy Thomas Müller, ale ten pierwszy go nie przyjął, tłumacząc, że odczuwa mocno trudy minionego sezonu na poziomie klubowym.
We wszystkich czterech meczach udział wzięli dwaj ostatni. Müller został skrytykowany za swoją postawę w rywalizacji z Anglikami. Wszak to on zmarnował doskonałą okazję do wyrównania, co zemściło się na nim chwilę potem, gdy „Synowie Albionu” strzelili gola na 2:0 i zamknęli w ten sposób mecz.
Oprócz piłkarza Bayernu Monachium, mnóstwo gorzki słów popłynęło pod adresem Joachima Löwa. Swoje trzy grosze dorzucił zresztą sam 31-latek, do którego dopiero co trener wyciągnął pomocną dłoń.
„Dzięki naszym wysiłkom, aby nie stracić bramki poprzez raczej wyczekującą, zwartą strategię defensywną, de facto przegraliśmy” – napisał Müller w swoim comiesięcznym newsletterze.
„Skład, z którym się zetknąłem, miał odpowiednią jakość, nastawienie, a także etykę pracy, aby nawiązać do dawnych sukcesów” – kontynuował.
„Obie drużyny niemal zneutralizowały się nawzajem swoimi pięcioosobowymi blokami obronnymi. W takim meczu często wygrywa ten, kto pierwszy strzeli bramkę” – zauważył.
Mimo niepowodzeń i zmarnowanej okazji bramkowej, Müller zapatruje się na przyszłość z pozytywnym nastawieniem.
„Takie sportowe rozczarowania, jak to na mistrzostwach Europy, zawsze staram się przekuć w pozytywną energię do pracy. Zamierzam i jestem wręcz zmuszony do tego, aby na nowo udowodnić swoją wartość. Motywacji i ambicji mi nie brakuję” – zakończył.
Cofnięty napastnik jak dotąd w narodowych barwach zagrał 106 razy, strzelił 39 goli i posłał 37 ostatnich podań.
Löwa w sierpniu zastąpi Hansi Flick, były trener „Gwiazdy Południa”.