Wszystko wskazuje na to, że Toby Alderweireld po zakończeniu Mistrzostw Europy zdecyduje się na odejście z Tottenhamu. Już wcześniej pojawiały się spekulacje łączące go z powrotem do Ajaxu Amsterdam. Teraz jednak bardziej prawdopodobny wydaje się kierunek włoski, hiszpański, a nawet i belgijski.
Ten ostatni jest szczególnie bliski 32-latkowi bowiem u siebie chciałby go mieć klub, w którym się wychował. Mowa tu o Royal Antwerp, której barwy reprezentował do momentu ukończenia 15. roku życia. Belgijski stoper nieraz podkreślał, że marzy mu się powrót do rodzinnego kraju. Alderweireld na swoim ramieniu ma nawet tatuaż katedry Onze Lieve Vrouwetoren w Antwerpii oraz napis: „Każdego dnia zbliżam się do domu, w którym się urodziłem”.
W kwestii transferu problemem może okazać się cena, jaką będzie trzeba zapłacić. 32-latek podpisał bowiem w 2019 roku kontrakt, który obowiązuje do końca czerwca 2023 roku. Z jednej strony dla Tottenhamu jest to ostatni moment, aby sprzedać swojego piłkarza i na nim zarobić, ale z drugiej dla takiego klubu jak Royal Antwerpia i tak nieco niższa cena może ostatecznie okazać się za wysoka.
Toby Alderweireld w ostatnim sezonie nie był za każdym razem pierwszym wyborem trenerów. Nie zmienia to jednak faktu, że w szatni „Kogutów” Belg wciąż jest jednym z liderów.
Tottenham natomiast intensywnie rozgląda się za dwoma wzmocnieniami do środka defensywy. Na celowniku nowego dyrektora sportowego – Fabio Paraticiego – znalazł się między innymi Jules Koundé z Sevilli i Joachim Andersen z Lyonu. W mediach przewija się również temat Milana Škriniara oraz Takehiro Tomiyasu, za którego została złożona już oferta.