Coraz głośniej mówi się o odejściu Duńczyka na rzecz Realu Madryt. „Królewscy” mieli ustanowić pomocnika swoim priorytetem na letnie okno transferowe, zwłaszcza że z drużyną mogą się pożegnać Luka Modrić oraz Isco. Londyńczycy nie chcą sprzedawać jednej ze swoich największych gwiazd, ale siedzibie klubu pojawiła się obawa, iż może to być nieuniknione.
Kontrakt piłkarza wygasa już w połowie 2020 roku, a to nie daje zbyt dużego pola manewru nawet tak dobremu negocjatorowi jak prezes Daniel Levy. Wciąż trwają rozmowy na temat przedłużenia umowy z zawodnikiem, ale w międzyczasie opracowywany jest „plan B”.
Według „Daily Mirror” Tottenham liczy, że jeśli faktycznie dojdzie do transferu, na pomocniku uda się zarobić co najmniej 100 milionów funtów. Spora część tej kwoty miałaby zostać wtedy przeznaczona na pozyskanie następcy Eriksena, a ten z pewnością nie będzie tani, bowiem wytypowano na niego Frenkiego de Jonga.
Gwiazda Ajaksu jest obecnie jedną z najbardziej rozchwytywanych postaci na rynku i wyścig po jej usługi trwa w najlepsze od kilku miesięcy. Gracz znajduje się na listach życzeń takich ekip jak Manchester City, Paris Saint-Germain czy FC Barcelona, ale „Koguty” zamierzają stanąć do walki, wzbogaceni nowymi środkami oraz perspektywami, które niesie za sobą przeprowadzka na nowy stadion.
Transfer byłby dość nietypowy dla Tottenhamu, ponieważ działacze musieliby sięgnąć do kieszeni naprawdę głęboko. Z drugiej jednak strony chcą mieć oni pewność, że drużyna nie straci na jakości, zwłaszcza że w ten sposób mogą przekonać menedżera Mauricio Pochettino do pozostania. Atutem transakcji jest to, iż de Jong gra w Ajaksie, z którym londyńczycy wielokrotnie dopinali interesów w przeszłości.