Tymoteusz Puchacz dołączył do Unionu Berlin w 2021 roku za 2,5 miliona euro z Lecha Poznań. Jego przygoda z niemieckim klubem rozpoczęła się tak sobie. Trener Urs Fischer nie stawiał na Polaka w Bundeslidze, dając mu szanse tylko w Lidze Konferencji Europy. Z czasem strony doszły do wniosku, że najlepsze będzie tymczasowe rozstanie i tym sposobem lewy obrońca trafił do Trabzonsporu.
W Turcji 12-krotny reprezentant Polski nieco odżył, rozgrywając dziewięć meczów w lidze i kilka kolejnych w tamtejszym pucharze. Znad Bosforu wrócił z tytułem mistrza kraju.
Latem sporo spekulowało się na temat jego kolejnego transferu. Jednym z pomysłów był powrót Puchacza do Lecha, ale ostatecznie do niczego takiego nie doszło i piłkarz rozpoczął przygotowania do nowego sezonu z Unionem.
- Tymek ma na pewno swoje mocne strony, ale w naszym systemie i na tej pozycji najważniejsza jest defensywa. Ci zawodnicy, którzy są u nas dłużej i są ukształtowani defensywnie oraz taktycznie, znajdują przed nim w hierarchii. Bardzo dużo można się jednak u nas nauczyć - powiedział w połowie października Sebastian Podsiadły, analityk Unionu.
Niedługo po tym Puchacz dostał szansę w meczu Pucharu Niemiec z 1.FC Heidenheim. Grając na wahadle, strzelił gola, a jego zespół wygrał 2:0.
W niedzielę z kolei Polak znalazł się w jedenastce Unionu na spotkanie ligowe z Borussią Mönchengladbach, co oznacza dla niego debiut w Bundeslidze i trzeci występ w tym sezonie, bo po drodze zagrał jeszcze w Lidze Europy. Początek starcia o 15:30. Transmisja w Viaplay.