Już w zeszłym sezonie prawdopodobne było odejście menedżera, którego kontrakt wygasał wraz z końcem czerwca 2017 roku. Wielu kibiców wręcz domagało się rozstania z Wengerem, ale po zwycięstwie w FA Cup klub zdecydował się jednak na przedłużenie umowy ze szkoleniowcem o kolejne dwa sezony. Teraz przyszłość 68-latka ponownie stoi pod wielkim znakiem zapytania.
W niedzielę Arsenal doznał kolejnej porażki, tym razem z Brighton, przez co traci do strefy dającej awans do Ligi Mistrzów już 13 punktów. Wenger nie ukrywa, że wątpi, iż „Kanonierom” uda się dogonić Tottenham.
- Musimy być realistami - powiedział szczerze Francuz.
- Walka o czwarte miejsce? Będzie bardzo trudno, to praktycznie niemożliwe, jesteśmy zbyt daleko w tyle. Jeśli myślimy o awansie do Ligi Mistrzów, potrzebujemy sytuacji, w której dwie drużyny tracą punkty, nie jedna, i wątpię, żeby tak się stało. Musimy dać z siebie to co najlepsze, teraz najważniejsza staje się Liga Europy. Naszym zmartwieniem jest to, jak powrócić do wygrywania.
Wenger ustosunkował się również do spekulacji na temat jego zwolnienia.
- Kibice żądają mojego odejścia? Rozumiem ich frustrację, ale co mogę powiedzieć? Już wcześniej udawało mi się wychodzić z kryzysów. Jakościowego menedżera poznaje się po tym, że potrafi przerwać okres słabej formy i wierzę, że mogę to zrobić.