Po zwycięstwach nad GKS-em Tychy (3-1) w Pucharze Polski, a także mając na uwadze derbowy triumf przeciwko Cracovii (1-0), mogło wydawać się, że forma Wisły Kraków rośnie. Kibice zostali jednak szybko sprowadzeni na ziemię.
W sobotnie popołudnie Białymstoku 13-krotny mistrz Polski mierzył się z tamtejszą Jagiellonią. Po tym, jak już na początku meczu czerwoną kartką ukarany został Michał Frydrych, gościom posypał się cały plan na to starcie.
Po jego zakończeniu głos na temat postawy swoich podopiecznych w ramach konferencji prasowej zabrał trener Adrián Guľa.
- Czerwona kartka na początku spotkania była dla nas trudnym momentem, z którym musieliśmy sobie poradzić. Myślę, że drużyna dobrze zareagowała szczególnie w pierwszej połowie, bo trzymaliśmy się razem, a zawodnicy umiejętnie się uzupełniali, pracując na całej szerokości boiska. Tuż przed przerwą wykorzystaliśmy też sytuację i strzeliliśmy bramkę po stałym fragmencie gry, doprowadzając do wyrównania - stwierdził.
- Nie mogę nic zarzucić mojej drużynie, która w drugiej części meczu robiła wszystko, by osiągnąć korzystny rezultat. Nie ustrzegliśmy się jednak błędów, które kosztowały nas utratę kolejnych bramek, co ostatecznie przekreśliło nasze szanse. Mieliśmy swoje sytuacje, jak chociażby akcja Felicio, który trafił w rywala, ale to zbyt mało. Czekaliśmy na jeden, dwa momenty, które moglibyśmy wykorzystać. Nie udało się, a Jagiellonia zamknęła mecz i wracamy do Krakowa bez punktów - dodał.
Szansa na rehabilitację już w kolejny piątek. Wtedy to Wisła Kraków zagra u siebie z Radomiakiem Radom.